czwartek, 26 kwietnia 2012

Rozdział 4

Prawie całą noc nie spałam. Nie mogłam. Wszystko to, co Nathan powiedział ciągle powtarzało się w mojej głowie. Nie mogłam nad tym zapanować.
Gdy podniosłam się z łóżka, zerknęłam na ekran mojego telefonu. Była dziewiąta. Em już nie było w pokoju. Wzięłam z szafki szare dresy oraz niebieską bluzę adidas'a zakładaną przez głowę i udałam się do łazienki. Po kilku minutach zeszłam na dół. Emily stała w kuchni i coś smażyła.
- Coś kiepsko wyglądasz, nie spałaś ? - Zapytała blondynka, nakrywając do stołu.
- Aż tak to widać ? - Zapytałam, ziewając i przecierając oczy.
- Tak, trochę. Coś się stało ? W ogóle gdzie Ty wczoraj poszłaś ?
- Spotkałam się z Nath'em.
- O proszę, znalazł dla Ciebie czas ?
- Tak, bez problemu.
- O czym rozmawialiście ?
- O tym wszystkim co się zmieniło, co aktualnie się dzieje i takie tam... - Usiadłam na krześle przy stole. Nie chciałam mówić Em, o tym czego się dowiedziałam. - A gdzie Twoi rodzice ?
- A wiesz.. wyjechali na tydzień do Kanady, więc mamy wolną chate na siedem dni.
- Cool. A co dzisiaj będziemy robić ?
- Najpierw zjemy moje sławne jajka na bekonie, a potem się zobaczy. - Powiedziała Emily, nadkładając posiłek.
Po południu wybrałyśmy się do wesołego miasteczka. Napisałam do Nath'a, że jeżeli chce się spotkać to może do nas dołączyć, ale szczerze mówiąc byłam prawie pewna, że się nie zjawi.
Po piętnastu minutach bezcelowego chodzenia, postanowiłam, że chcę się przejechać na diabelskim młynie. Tak wiem, mam lęk wysokości, ale w życiu trzeba walczyć ze strachem, prawda ? Emily się bała i postanowiła, że zaczeka na mnie przy automatach. Stojąc w kolejce, co chwila sprawdzałam telefon czy nie dostałam wiadomości.
- A myślałem, że boisz się takich rzeczy. - Usłyszałam znajomy głos, mówiący do mnie za moimi plecami. Odwróciłam się i na nagle na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech.
- A jednak przyszedłeś... - Powiedziałam cicho pod nosem.
- Wiesz, przemyślałem to wszystko i.. - zaczął. - masz rację.
- A dokładniej ?
- To wszystko co się działo w ostatnim czasie nie miało kompletnego sensu. Postanowiłem się zmienić.
- Czyżby dawny Nathan wrócił ?
- Może nie dawny, ale lepszy.
- Zobaczymy. - Zaśmiałam się. - Jedziesz ze mną ?
- No pewnie.

*** Godzina później ***

- Co powiecie na karaoke ? - Zapytałam przyjaciół.
- Karaoke ? Dobrze się czujesz ? Ja śpiewać nie potrafię. - Odpowiedziała Em.
- To nie jest chyba dobry pomysł. - Dopowiedział Nath.
- Oj no weźcie. Prooooszę. - Błagałam ze wzrokiem niewinnego kotka.
- No dobra. - Po dłuższej namowie, w końcu obydwoje się zgodzili. Kiedyś śpiewaliśmy sobie dla żartów, pomyślałam, że to świetna okazja, by odbudować naszą przyjaźń. Pierwsza zaczęła śpiewać Emily. Wybrała piosenkę Chris'a Brown'a pt. "Beautiful people". Poszło jej całkiem nieźle. Następna byłam ja. Zdecydowałam, że zaśpiewam coś łatwego, więc wybrałam "Naturally" Seleny Gomez. Nawet nie wiedziałam, że potrafię tak śpiewać, haha. Ostatni był Nath. Oboje z Em sądziłyśmy, że kompletnie zawali, ponieważ wybrał bardzo trudny utwór Adele jakim był "Someone like you". Gdy skończył śpiewać, tępo wgapiałyśmy się w niego z niedowierzaniem.
- Co jest ? - Zapytał, patrząc na nas jak na dzieci specjalnej troski.
- Nie wiedziałam, że masz taki głos ! - Ocknęłam się.
- No wiesz, każdy ma jakiś ukryty talent. - Zaśmiał się, poprawiając grzywkę.
- To było nieziemskie ! Nie myślałeś, żeby pójść na jakiś casting czy coś ? - Wtrąciła Em.
- Nie, no co ty. Ja nie śpiewam "zawodowo". Ewentualnie pod prysznicem.
- Myślę, że powinieneś wziąć udział w jakimś show, lub coś w tym stylu. - Dodałam.
- Nie bawię się w takie rzeczy. Koniec tematu. - Zakończył, odkładając mikrofon na miejsce.
Wróciliśmy pod dom Emily. Nathan nas odprowadził od same drzwi.
- Dobra ludzie, nie wiem jak wy, ale ja padam. Dobranoc. - Powiedziała Em, wchodząc do środka. Ja natomiast z Nath'em zostaliśmy na zewnątrz jeszcze chwilę rozmawiając.
- Cieszę się, że wróćiłeś. Brakowało mi tego pokręconego chłopaka, z którym uwielbiałam spędzać czas. - Uśmiechnęłam się lekko.
- Ja też się cieszę. Cieszę się, że jesteś... - Nagle Nathy zaczął się do mnie niebezpiecznie blisko przysuwać. - Strasznię mi Cię brakowało...
- Nathan... - Nie zdążyłam dokończyć zdania, gdy na moich ustach poczułam delikatny dotyk ust bruneta. To było niesamowite, ale z drugiej strony, pocałunek z przyjacielem ? Nie wiem, czy był to dobry pomysł, ale bardzo mi się to podobało.
- Nic nie mów. - Wyszeptał.

*******************************

Bum ! Naszła mnie wena i oto jest 4 rozdział :)
JAK WAM SIĘ PODOBA ? x
Ja osobiście nie wiem co o nim myśleć, ale to wy tutaj komentujecie :)
Myślę, że to mó piękny (serio) sen był natchnieniem do napisania tego rozdziału.
Liczę na komentarze :)
Hope u like it :) xD
Pozdrawiam xx
+ Przepraszam za błedy, ale już mi się poprawiać nie chciało xD

4 komentarze:

  1. Super ;)
    Czemu tak rzadko piszesz??
    Przed przeczytaniem nowego rozdziału muszę czytac wcześniejszy bo zapominam co się działo ostatnio...

    OdpowiedzUsuń
  2. po prostu b o s k i :D
    czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://he-takes-your-hand.blogspot.com/
    + ja nie wypatrzyłam żadnego błędu :P
    pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. wow super rozdział pisz szybko next

    OdpowiedzUsuń
  4. to opowiadanie jest świetne ;***
    pisz szybko następny, błagam!! ;D

    OdpowiedzUsuń