środa, 21 listopada 2012

Rozdział 21


- Wiesz, dzisiaj z chłopakami mieliśmy próbę przed pierwszym występem na żywo. Strasznie się cieszę. - Słuchałam uważnie, jak Nathan opowiada mi co u niego, jak w zespole, życiu..
- To wspaniale ! Chciałabym już usłyszeć Twój głos na żywo, nie przez telefon.
- Wiem skarbie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo chciałbym być teraz przy Tobie.
- Strasznie tęsknię.
- Ja też, ale chłopaki mnie wołają. Muszę spadać. Odezwę się jutro, misia. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na biurko, tam gdzie zazwyczaj leży.
Od mojego powrotu do Polski minęło kilka tygodni. Pierwsze dni były najgorsze. Ciężko było mi się przyzwyczaić, że nie ma przy mnie mojego chłopaka, że moja przyjaciółka jest tak daleko. Wszystko co dawało  mi radość z życia zostało tam, w Londynie. Miejscu, gdzie marzenia się spełniają i potrafią odmienić życie, które momentami bywało naprawdę okropne.

Od kilku tygodni mój organizm dziwnie się zachowuje. Zaczęło się to mniej więcej dwa tygodnie po moim przyjeździe. Omdlenia, wymioty, zawroty głowy. Nie chciałam przyjąć do wiadomości, iż istniało prawdopodobieństwo zajścia w ciążę.  Nie mówiłam o tym nikomu. Bałam się poznać prawdę. Bałam się, że mogę nosić w sobie maleństwo, którego nie byłabym w stanie wychować. Nie w tak młodym wieku...

***

Sobota, mój ulubiony dzień tygodnia, w którym mogę rozkoszować się chwilą przyjemności i spokoju. Miło jest wiedzieć, że można sobie dłużej pospać, nie martwić się o szkołę i mieć czas tylko dla siebie.
Tego dnia, wychodząc z pokoju i kierując się w stronę kuchni, skąd dobiegały zapachy przygotowanego śniadania, coś mnie omdliło. Poczułam nagły przypływ z mojego żołądka i niczym torpeda, pobiegłam do łazienki. Gdy wyszłam, mama stała pod drzwiami, patrząc na mnie pytająco.
- Wiem, że to nie pierwszy raz, kochanie... Co się dzieje ? - Zapytała, głaszcząc mnie po głowie.
- Nic, pewnie się czymś zatrułam.
- I tak od tygodnia ?
- Mamo..
- Byłaś u ginekologa ? Robiłaś testy ?
- Nie, przestań. Po co miałabym to robić ?
- Hmm.. Może dlatego, że masz chłopaka i jestem pewna, że na pewno z nim spałaś !
Milczałam. Nie mówiłam mamie o tym, co działo się w Londynie. Nie chciałam, by się denerwowała.
- Pójdę z Tobą do lekarza. Nawet jeśli okaże się, że jesteś w ciąży, to pomogę Ci. Na pewno Cię nie zostawię. Nie martw się. - Mocno mnie objęła. Tego potrzebowałam. Tej świadomości, że jestem komuś potrzebna, że jest ktoś, kto się o mnie martwi i troszczy. Ja miałam to szczęście, że w życiu najbliższe osoby nigdy mnie nie zawiodły.
- Dziękuję - Wyszeptałam, a pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.

*** Kilka dni później ***

Dzisiaj udałam się z mamą do ginekologa. Chciałam mieć już to wszystko za sobą, więc wybrałam pierwszy lepszy termin, który był wolny.
Na początku pani doktor (dzięki Bogu, że to kobieta!) przeprowadziła ze mną krótki wywiad na temat moich spraw intymnych, miesiączek i tych innych dupereli, o których nigdy nie rozmawiałam otwarcie. Następnie poprosiła mnie bym położyła się na łóżku, a ona zajmie się resztą. Posmarowała mi brzuch specjalnym, lekko chłodnym żelem, po którym przeszły mnie dreszcze. Zaczęła robić USG, ale ja bałam się spojrzeć w monitor.
- Wygląda na to, że... - Zaczęła spokojnym głosem...


***************************************

Yeah ! Nareszcie udało mi się coś napisać !
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale kompletnie nie miałam weny i czasu.
Rozdział krótki, bo pisałam go z chwilowego natchnienia, ale zawsze coś ;D
Mam nadzieję, że się wam podoba :) x

MOJA KOCHANA DOMINIKO ! Wiesz jak mi Cię brakuje ?! Ten rozdział jest Ci zadedykowany (jak zawsze z resztą) i pisany z myślą "Zrobię jej niespodziankę, może się ucieszy". Mam nadzieję, że mimo iż tak długo czekałaś, to wciąż lubisz to opowiadanie i cieszysz się, że zrobiłam Ci taką mini niespodziankę :) xx KOCHAM CIĘ xxx

PISZCIE CO SĄDZICIE, a jeśli chcecie być powiadamiani to dodawajcie swoje nazwy na tt. :) x


O tak, brakowało mi tego spojrzenia *_*





poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 20


Piątek, siódma rano. Tak, to ostatni dzień w Londynie. Wieczorem wracam do Polski. Ten miesiąc minął tak szybko, tyle rzeczy się wydarzyło, aż ciężko w to uwierzyć.
Przez ostatnie dni nie widywałam się z Nath'em tyle, co wcześniej. Wiadomo, sprawy organizacyjne zespołu, zapoznawanie się z różnymi istotnymi w ich karierze rzeczami, poznawanie siebie nawzajem. Ale mimo wszystko, byłam szczęśliwa, widząc ukochaną osobę, robiącą to co kocha. Jeśli zależy nam na kimś tak bardzo, trzeba pozwolić mu na realizacje swoich marzeń i z podziwem patrzeć na odnoszące sukcesy. Wsparcie to podstawa, fundament związku.
Ciężko będzie mi się rozstać z Nathan'em i mam nadzieje, że nie okaże się to zwykłym, wakacyjnym romansem. Planowanie wspólnego zamieszkania stanęło w miejscu kilka tygodni temu.
Te kilka miesięcy, które jestem zmuszona wytrzymać w Polsce, zadecydują o tym, czy nasz związek jest na tyle poważny, by to przetrwał. Nieważne, co by się działo ja i tak będę walczyć do końca.

**** KILKA GODZIN PÓŹNIEJ ****

Na lotnisko odwieźli mnie rodzice Emily, która wraz z Nath'em przyjechali razem ze mną, by ostatecznie się pożegnać. Nienawidzę pożegnań i to z najważniejszymi osobami w moim życiu. Z Dominicą pożenałam się jeszcze przed wyjazdem na lotnisko, strasznie będzie mi jej brakować.
Po odprawie bagażowej ja, Nathan i Em staliśmy w tym samym miejscu, w którym miesiąc temu zobaczyliśmy się pierwszy raz od kilku lat. Chciałabym wrócić do tamtego dnia i przeżyć wszystko jeszcze raz.
Próbowałam powstrzymać łzy, które napływały mi powoli do oczu, ale wiedziałam, że długo tak nie wytrzymam.
Z Em pożegnałam się pierwszą. Przytuliłam ją mocno i podziękowałam, za to, że mogłam mieszkać u niej, przez te wszystkie dni. Cieszę się, że mam najlepszą przyjaciółkę na świecie.
Gdy wypuściła mnie z objęć, przyszła pora na bruneta.
- A więc to już czas... - Powiedział smutnym głosem, mocno przyciągając mnie do siebie. Wtedy już nie wytrzymałam, a łzy zaczęły płynąć po lekko różowych policzkach, które ocierały się o mięciutką bluzę chłopaka.
- Będę tęsknić.. - Zdołałam wydusić z siebie, ledwo słyszalnym głosem te kilka słow.
- Ej, mała. Nie płacz, niedługo się znów zobaczymy !
Nathan objął moją twarz w swoje dłonie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek, ten ostatni, który będzie musiał mi wystarczyć na kilka najbliższych miesięcy.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham, moje maleństwo. A właśnie... - Wyjął z kieszeni małe, podłóżne pudełko.  - Ty ostatnio podarowałaś mi piękny naszyjnik, więc teraz ja daję Ci to.
Otworzyłam podarunek, a moim oczom ukazała się śliczna, srebrna bransoletka z wygrawerowanym napisem "I LOVE YOU. N."
- Jest piękna, dziękuję. - Od razu założyłam to cudeńko i uściskałam chłopaka. Niestety chwilę później usłyszałam, że kolejne bramki są już gotowe do przyjęcia pasażerów. Udałam się w odpowiednią stronę, co chwilę się odwracając i patrzać jak Em i Nath znikają między tłumem ludzi.
Niecałą godzinę później byłam już na pokładzie samolotu. Teraz tylko wystarczy przetwać lot i będę szczęśliwa. No może nie do końca, ale...

*************************************

YEAH, to już druga dycha !
Akurat idealnie się składa, bo zakończyłam wątek wakacji w Londynie i wraz z rozpoczęciem nowej dziesiątki, mogę pisać już inny wątek :)
Rozdział pisałam szybko, bo nie mam zbytnio czasu, jeszcze lekcje trzeba zrobić. :p
OGROMNIE przepraszam za wszelakie błędy, ale już nie mam siły ich sprawdzać, serio.

BA DUM TSSS ! DOMINIKA ! WIESZ, ŻE DEDYKOWANIE CI ROZDZIAŁU TO JUŻ TRADYCJA ? :) KOCHAM CIĘ I DZIĘKUJĘ, ŻE NACISKASZ, BYM PISAŁA DALEJ. GDYBY NIE TY, PEWNIE DAWNO JUŻ BYM PRZESTAŁA. ( TAK, JA I MÓJ SŁOMIANY ZAPAŁ. XD )
Wchodźcie na IDEALNEGO bloga mojej, najcudowniejszej "psiapsióły" :) <3
http://personal-soldier.blogspot.co.uk/ *_________*

No, to chyba tyle ode mnie. Jak macie jakieś pytania to zapraszam TU.
Jeżeli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach, piszcie w komentarzach swoje nicki z TT.
BUZIAKI bitches xxxx KOCHAM WAS. :) xxx


Tonight let's get some and LIVE WHILE WE'RE YOUNG :)



poniedziałek, 17 września 2012

Rozdział 19

Zaczął się ostatni tydzień moich wakacji w Londynie. Dzień, w którym będę musiała opuścić to wspaniałe miejsce, zbliża się nieubłagalnie. Dzisiaj, w ostatni piątek tutaj, Nathan miał przesłuchanie. Dokładnie dzisiaj miało się wszystko roztrzygnąć.
Max wraz z brunetem udali się do studia wcześniej, by spokojnie przygotować się do swoich występów. Ja natomiast na miejsce miałam udać się z Dominicą. Niestety Emily nie mogła pojechać z nami, bo miała do załatwienia jakieś ważne sprawy na mieście, choć nie wiem czy jest coś ważniejszego od szansy na sukcen najlepszego przyjaciela.
Wracając, ja i Domi byłyśmy bardzo, ale to bardzo podekscytowane całym tym przesłuchaniem. Z niecierpliwością czekałyśmy na jakikolwiek znak od chłopaków, choćby ten najmniejszy, który miał oznajmić, że wszystko będzie dobrze.
Do studia dotarłyśmy około piętnastej, co oznaczało, że miałyśmy jeszcze dziesięć minut, na to by życzyć chłopakom ostatecznie powodzenia. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani, a zarazem zniecierpliwieni, tym co się stanie już w najbliższym czasie.  Nikt nie tracił nadzieji, byliśmy raczej pozytywnie nastawieni, bo jak nie tym razem to innym, prawda ? Takich castingów jest od groma, także jakiejś wielkiej katastrofy by nie było. Chłopcy to traktowali raczej jako zabawę, niż coś poważnego, co miałoby zmienić ich życie.
Gdy Nath, tuż przed wejściem do odpowiedniego pomieszczenia, podszedł do mnie, by się mocno przytulić, ja mu wręczyłam mały prezent.
- To na szczęście, niekoniecznie teraz - ogólnie. Chciałabym, żebyś wiedział, że wspieram Cię całym sercem. - Powiedziałam, uważnie obserwując chłopaka, który zabrał się za otwieranie podarunku. Jego zaskoczenie w oczach i uśmiech na twarzy, wywołał u mnie poczucie szczęścia i radości.
- Wow... To jest... Cudowne, dziękuję. Nie musiałaś. - Podsumował, biorąc do ręki wisiorek z białego złota w kształcie koniczyny, na której był wygrawerowany napis "N+S". Kupiłam go jeszcze będąc w Irlandii, miałam nadzieję, że dzięki niemu, zawsze będzie pamiętał o mnie, a ta koniczynka będzie przynosić nam szczęście.
Podekscytowany ów prezentem, objął mnie swoimi silnymi ramionami i pocałował, po czym wszedł do sali z Max'em i resztą uczestników.
Chwilę później, siedziałyśmy już jak na szpilkach, trzymając kciuki za chłopaków.. Napięcie rosło wraz z każdą upłyniętą minutą.
- Będzie dobrze ! - Krzyknęła Dominica, łapiąc za moją trzęsącą się dłoń.

**** Dwie godziny później ****

Była już siedemnasta, a chłopaki nadal tam siedzieli. Ze względu na to, iż nie mogłam usiedzień na jednym miejscu, co chwilę wstawałam i chodziłam wzdłuż korytarza, na którym się znajdowałyśmy.
Gdy, miałyśmy już się udać do bufetu, po coś do pochrupania, nagle otworzyły się drzwi, z których wyszli wszyscy, co brali udział w przesłuchaniu.
Dziwne, mają tu zasady, że pchają wszystkich do jednej sali, jakby nie można było wchodzić tam pojedyńczo.
- Dobrze, że jesteś. - Powiedział Nath, podchodząc do mnie. Widać, że był już zmęczony tym wszystkim i miał ochotę wracać do domu.
- Opowiadaj, co i jak ! - Wtuliłam się w chłopaka, gdyż dwie godziny bez niego to stanowczo za dużo !
- Za pół godziny mamy wrócić do sali, a oni podadzą wyniki.
- No to co ? Idziemy do bufetu ? - Spytałam, na co Max, Domi i Nathan odpowiedzieli twierdząco.
Usiedliśmy przy stoliku, zastanawiając się co można na szybko kupić. Nie chcieliśmy kupować kawy, gdyż było już na nią za późno.
Po około trzydziestu minutach, w głośnikach rozległ się męski głos informujący, że uczestnicy przesłuchania mają stawić się w sali przesłuchań. Bez wahania, wszyscy udaliśmy się w wyznaczone miejsce. Razem z przyjaciółką, cały czas trzymałyśmy kciuki. Chłopcy weszli, a my myślałyśmy, że zejdziemy tam na zawał. Co za emocje ! Serio, jeszcze gorsze niż na jakichkolwiek egzaminach.
Kilka minut później rozległy się krzyki radości, dobiegające z pomieszczenia, w którym znajdowały się nasze skarby.
- Max George, Siva Kaneswaran, Nathan Sykes, Tom Parker oraz Jay McGuinnes od dzisiaj tworzą zespół The WANTED... Serdecznie gratulujemy. - Nagle usłyszałyśmy z głośników listę nazwisk, które dostały się do zespołu. Nasza radość była nie do opisania, skakałyśmy, krzyczałyśmy i płakałyśmy.
Po chwili z sali wyszli Ci, którzy niestety nie mieli tyle szczęścia.
- Chłopaki pewnie wyjdą później. Sądzę, że mają sprawy organizacyjne. - Powiedziała Dominica, po ochłonięciu.
- Zapewne masz rację, ale tak się cieszę ! - Objęłyśmy się, po czym usiadłyśmy na krzesłach. Od razu napisałam wiadomość do Em, by wiedziała, że się udało.
Po kolejnych trzydziestu minutach czekania, w końcu z sali wyszła piątka chłopaków.... Gdy tylko zobaczyłam mojego chłopaka, od razu rzuciłam mu się w ramiona, gratulując i obcałowywując każde możliwe miejsce na jego twarzy...

**************************

Ba dum tsss ! To już 19 rozdział ! #SoExcited
Od razu chciałam was przeprosić, ale pisałam go kompletnie bez weny i nie jest zbyt ciekawy, ale cieszę się, że sprawe z przesłuchaniem mam już za sobą ;)

CHCIAŁAM TEŻ BARDZO PODZIĘKOWAĆ ZA 8 TYSIĘCY WEJŚĆ :)

Rozdział z dedykacją (jakżeby inaczej) dla MOJEJ, NAJWSPANIALSZEJ DOMINIKI, która jest inspiracją w tworzeniu kolejnych rozdziałów, oraz motywacją, dzięki której w ogólę piszę.
Zapraszam na wspaniałego bloga www.personal-soldier.blogspot.co.uk

To chyba na tyle, mimo wszystko mam nadzieję, że się wam podoba :) xx


I found you, in the darkest hour. <3




wtorek, 11 września 2012

Rozdział 18


Bycie z kimś to ogromna odpowiedzialność, a przede wszystkim radość z dawania komuś powodu do uśmiechu i bycia szczęśliwym. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bycie dla kogoś tą najważniejszą osobą, uszczęśliwia ją i nadaje sens jej życiu.
Najgorzej jest jak wtedy, gdy odrzucamy innych, tylko dlatego, że nie jesteśmy zdecydowani związąć się  kimś na poważnie.
Niestety w większości przypadków, gdy decydujemy się na ten pierwszy, najważniejszy krok, jest już zwyczajnie za późno.
Będąc zakochanym, często nie zwracamy uwagi na wady naszego partnera, co ma swoje skutki w otoczeniu, w którym znajdujemy się na codzień. Bywa tak, że ślepo brniemy w coś. co tak naprawdę nigdy nie miało sensu. A wszystko przez głupią chęć, bycia w czyimś życiu ważnym i potrzebnym.

Była dziewiąta rano, Nath jeszcze spał, więc postanowiłam, że przejdę się do bufetu, bo strasznie zgłodniałam. Stałam przy stole szwedzkim, zastanawiając się co mogłabym zjeść, a było tyle pyszności do wyboru.
- Polecam sałatkę z kurczakiem - Usłyszałam męski głos, dochodzący zza moich pleców.
- Dzięki, chyba spróbuję.
- Tak w ogólę, to jestem Kyle. - Przystojny blondyn o niebieskich oczach podał mi dłoń.
- Miło mi, jestem Samanta. - Odwzajemniłam uścisk dłoni.
- Bardzo mi miło, Sam. Oh przepraszam, mogę tak do Ciebie mówić ? - Zapytał speszony.
- Jasne, nikt już nie mówi do mnie Samanta. - Zaśmiałam się, nakładając sałatkę.
- Mogę wiedzieć skąd jesteś, bo po akcencie stwierdzam, iż na pewno nie stąd ?
- Masz rację. Jestem z Anglii, ale od kilku lat mieszkam w Polsce. Lubisz tak zaczepiać ludzi przy śniadaniu ?
- Czasem mi się zdarzy.
- To znaczy ? - Zapytałam lekko poddenerwowana.
- Rzadko się widzi tutaj, tak ładne kobiety. No chyba, że turystki. - Zaśmiałam się i gdy miałam już odchodzić, chłopaka zatrzymał mnie i podał mi karteczkę. - Jakbyś miała jakieś problemy, dzwoń. Jestem do usług. - Powiedział z uśmiechem na twarzy, po czym udał się do windy.
Usiadłam przy stoliku, gdy nagle dosiadł się do mnie Nathan.
- Kto to był ? - Zapytał z poważną miną.
- Kyle.
- Co za Kyle ?
- Nie wiem, poznałam go przed chwilą, gdy stałam, zastanawiając się co zjeść.
- I tak po prostu sobie rozmawialiście ?
- Podszedł i polcił mi sałatkę, to wszystko.
- Na pewno ?
- Tak ! Już nie bądź taki zazdrosny !
- Nie jestem... - Powiedział, udając się po posiłek z miną obrażonego dziecka.
Po śniadaniu poszliśmy do pokoju, gdyż nie było sensu wychodzić gdziekolwiek, bo na dworze panowała straszna wichura i padał silny deszcz. Z resztą co się dziwić, w końcu to Irlandia. Tutaj taka pogoda jest normalna i ludziom, którzy mieszkają tu całe życie są do tego przyzwyczajeni.
Zdjęłam bluzę i powiesiłam na drzwiach pokoju.
Siedzieliśmy na kanapie, oglądając jakieś głupie programy w tv.
- Skończyła mi się kasa na końcie, dasz zadzwonić ? - Zapytał brunet, delikatnie się uśmiechając.
- Tak, telefon jest w bluzie. - Chłopak wstał, wsadził rękę w kieszeń i wyciągnął komórkę. Przy wyjmowaniu, wypadła karteczka, którą Nath szybko podniósł i zobaczył, że jest na niej numer z podpisem "Kyle".
- Co to jest ? - Spojrzał na mnie, jakby chciał zabić.
- Zapewne jakaś kartka. - Dopiero po chwili przypomniałam sobie, co było na niej napisane.
- Żartujesz sobie ?
- Oj, no weź. Możesz to wyrzucić. Kyle mi to dał, bym do niego zadzwoniła, ale nie miałam nawet takiego zamiaru.
- Nie miałaś zamiaru, tak ? To po co to w ogóle wziełaś ?
- Żeby nie było mu przykro, wiesz jaka jestem ! Co się z Tobą stało ?
- Co się ze mną stało ? Co byś sobie pomyślała jakbym to ja był w takiej sytuacji ?
- W przeciwieństwie do Ciebie, ja Ci ufam !
- Ufałbym Ci jakbyś nie flirtowała z przypadkowo poznanym chłopakiem !
- Aha, czyli nie mogę już sobie porozmawiać z przypadkowymi ludźmi jak normalny człowiek, bo Tobie się to nie podoba ? Wiesz co ? Pieprz się ! - Złapałam szybko bluzę i wybiegłam z pokoju. Biegnąc w stronę wyjścia z hotelu, odwróciłam się z nadzieją, że Nathan pobiegł za mną. Niestety chwila nieuwagi spowodowała, że na kogoś wpadłam.
- Ja bardzo przepraszam. - Powiedziałam, nawet nie patrząc kto to był.
- Oh, Sam. Jak miło Cię znowu widzieć. - Powiedział Kyle radosnym tonem.
- Czy Ty mnie śledzisz ?
- Co ? Nie ! Coś się stało ?
- Nie chcę o tym rozmawiać...
- Może jednak ? Przy herbacie ?
- Nie dzięki, serio.
W tym momencie do Kyle'a podszedł starszy pan. Chłopak od razu mnie przedstawił. Rozmawialiśmy chwilę. Okazało się, że to właściciel hotelu a Kyle.. jest jego synem ! Gdy poskładałam fakty, od razu pobiegłam do pokoju.
- Nathan ! Musimy pogadać ! - Krzyknęłam na wejściu.
- Sam.. - Zaczął.
- Nic nie mów ! Wiesz kim jest Kyle ? Jest synem właściciela hotelu ! Dlatego dał mi numer ! Chciał zadbać o swoich klientów !
- Serio.. Więc wyszedłem na kompletnego idiote.. Przepraszam, kochanie. - Powiedział ledwo słyszalnym głosem. Widać, że było mu głupio.
- Już w porządku, miałeś prawo być zły. - Przytuliłam się do niego, czułam jak wali mu serce.
- Po prostu tak bardzo Cię kocham, że nie chcę Cię stracić. Jestem strasznie o Ciebie zazdrosny ! Nie wyobrażam sobie Ciebie z innym !
- Ja kocham tylko Ciebie... Nie masz o co być zazdrosny.
Do końca dnia było już spokojnie. Wieczorem się spakowaliśmy a następnego dnia rano, byliśmy już w Londynie. Jak dobrze wrócić do domu.

*********************************

Hello again ! :D
Jak wam się podoba ?
Szybko mi się go pisało, ale szczerze powiem, że nie jestem z niego zbyt zadowolona.

Dedykuję go mojej najukochańszej, najwspanialszej i najcudowniejszej Dominice, dzięki której cokolwiek tu piszę. Dziękuję za to, że pomogłaś mi wymyślić wątek, jest trochę inaczej, ale nie miałam serca, by poważnie miało się coś zepsuć xD
Zapraszam na nowy rozdział na www.personal-soldier.blogspot.co.uk :) <3

Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. :)
Liczę na szczere opinie :)
Jeśli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach, podajcie pod postem swoje twittery :)


I just want you for the weekend, I need You like the beat inside my head ! 



wtorek, 4 września 2012

Rozdział 17


Na miejscu byłam pod ogromnym wrażeniem. Piękne miasto, mnóstwo rzeczy upamiętniających titanica. Nie mogłam się doczekać, gdy pójdziemy to wszystko zwiedzać.
Na razie jesteśmy w hotelu tuż przy samym porcie, gdzie widok na ocean olśniewał swoją pięknością. Stanęłam przy oknie, by rozejrzeć się po okolicy. Wtedy Nathan podszedł do mnie i objął mnie od tyłu w pasie.
- Bez Ciebie nie byłoby tutaj tak pięknie. - Poczułam jego ciepły oddech na moich policzkach. Odwrócił mnie do siebie i złożył soczystego buziaka na moich ustach.  Stanełam na palcach, zdjęłam jego full cap'a i pocałowałam go w czoło. Postanowiliśmy, że nie rozpakujemy się teraz, a wieczorem, gdyż szkoda by było marnować dnia, skoro jest ciepło i słonecznie, co naprawdę jest rzadkością w Irlandii.
Wzieliśmy aparat i wyszliśmy z hotelu na ulicę, gdzie każdy dom był innego koloru. Efekt był nieziemski a powiew zapachu oceanu tworzył niesamowitą atmosferę.
Wpierw udaliśmy się do portu, by zrobić sobie zdjęcia przy pamiątkowej ścianie Titanica. Ludzi jak zwykle było dużo, ale nam to nie przeszkadzało. Cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną wspólnie.
Następnie skierowaliśmy się w stronę kilku pomników, upominających ofiary katastrofy, która wydarzyła się sto lat temu.
Spacerowaliśmy po ulicach Cobh kilka, ładnych godzin, a nawet nie odczuwaliśmy zmęczenia.
Było koło dziwiętnastej, gdy zdecydowaliśmy się wracać do hotelu.
Po wejściu na górę, Nath poszedł wziąć prysznic a ja zabrałam się za rozpakowywanie walizki. Dużo rzeczy nie miałam, ale wolałam by były one bezpieczne w szafie, niż wygniecione w walizce. Nie schodziliśmy na dół, by coś zjeść, postanowiliśmy, że zamówimy kolację do pokoju.
Czekając na zamówienie, włączyłam telewizor. Akurat zaczynał się film "Oświadczyny po irlandzku", cóż za zbieg okoliczności !

*** Dwie Godziny Później ***

- A Ty dla mnie byś przeleciała pół świata by mi się oświadczyć ? - Zaśmiał się Nath, wyłączając tv.
- Przeleciałam pół świata by Cię zobaczyć, to Ci nie wystarcza ?
- Niedługo mnie zostawisz... - Posmutniał i zrobił minę biednego szczeniaka.
- Tylko na kilka miesięcy, przecież wiesz jak jest... - Położyłam się na jego kolanach i złapałam za dłoń.
- Ja wiem, ale nie chcę Cię stracić...
- Nie stracisz, jesteś dla mnie najważniejszy.
- A może...
- Co takiego ?
- A nie nic... - Delikatnie się uśmiechnął. Chyba nigdy nie rozmawialiśmy aż tak poważnie.
Dopiero teraz odczułam zmęcznie, więc poszłam wziąć szybki prysznic. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w mięciutkiej pościeli, u boku mojego chłopaka. Weszłam do łóżka i położyłam się na jego klatce piersiowej, po czym Nathan objął mnie ramieniem. Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam. Przy nim nigdy nie miałam problemów z zaśnięciem. Cudowne uczucie, gdy tak blisko ma się swój największy skarb...

***************************

Witam, kochani.
Przepraszam, że tak dawno nic nie dodawałam, ale kompletnie nie miałam weny.
W dodatku jeszcze męczyłam się z tym rozdziałem spory czas i nie wyszedł mi najlepiej.
Wybaczcie, że taki krótki. Starałam się jak mogłam...

Dominika, przepraszam, że kolejny raz Cię zawodzę. Mam nadzieję, że się nie obrazisz na mnie za taki beznadziejny rozdział. Kocham Cię xxx
Zapraszam na www.personal-soldier.blogspot.co.uk

Dzisiaj 4 września, pierwszy dzień szkoły... KOSZMAR. Jak tam u was ?
No dobra, to chyba tyle.
Buziaki xxx


We can go through it all together, do it all together, do it all.♥





wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 16


Poniedziałek. Mamy pięć dni do następnego przesłuchania Nathan'a. Wczoraj wspominał, że ma ochote na kilkudniową wycieczkę, by się odstresować przed wielkim wyzwaniem jakie czeka go w piątek. Powiedział, że się wszystkim zajmie i da mi znać co, jak, gdzie i kiedy. Szczerze. ciekawi mnie, co ten głupek jest w stanie wymyślić.
Wstałam z łóżka, było jeszcze wcześnie, więc postanowiłam, że nie będę budzić Emily, która jak widać, jeszcze smacznie spała. Udałam się do łazienki, gdzie musiałam wykonać poranną toaletę. Rodzice Em również jeszcze spali, więc musiałam zachowywać się cicho, by nikogo nie obudzić. Po wyjściu z toalety, pokierowałam się do kuchni, zrobiłam sobie gorącą czekoladę, gdyż kawy nienawidzę i wygodnie usiadłam sobie na fotelu przy oknie, by podziwiać wschodzące
słońce. Taki piękny widok, a tak rzadko udawało mi się go zobaczyć. Praktycznie nigdy nie wstawałam tak wcześnie, nawet do szkoły. Dzisiaj jakoś obudziłam się wyspana, bez większej potrzeby na przedłużanie czasy snu.
'Skoro jest jeszcze rano i wszyscy śpią, to mogę iść pobiegać.' pomyślałam i poszłam na górę przebrać się w dresy. Dawno tego nie robiłam, więc pewnie co chwila będę musiała się zatrzymywać. Kiedyś robiłam to codziennie, ale po przyjeździe do Polski, jakoś nie miałam gdzie. Mieszkam w samym centrum Warszawy, więc między blokami raczej trudno byłoby znaleźć dobrą trasę do biegania. Co innego tutaj, na obrzeżach północnego Londynu, gdzie szlaków i ścieżek jest pełno. Ba! Nawet po chodniku można, bo przecież i tak nikt nie zwraca na to uwagi, a samochody rzadko jeżdżą. Tak więc, zawiązałam buty, założyłam bluzę, wyszłam z domu i skierowałam się w stronę stadionu Emirates, gdzie uwielbiałam robić sobie rozgrzewkę. Od razu uderzył we mnie przyjemny podmuch świeżego powietrza. Biegłam wzdłuż Ashburton Grove i podziwiałam piękny stadion Arsenalu, na którym ostatni raz byłam zaraz po jego otwarciu w 2006 roku.
Po godzinie wróciłam do domu cała zdyszana i mokra. O tak, poranny jogging to jest to czego od dawna mi brakowało. Gdy weszłam do środka, Emily siedziała w salonie i rozmawiała przez telefon. Czułam, że przez te ostatnie dni oddalamy się od siebie. To chyba nie jest już to samo, co było kilka lat temu. Usiadłam obok niej na kanapie. Blondynka od razu się na mnie spojrzała. "Ok, skarbie muszę kończyć. Widzimy się o piętnastej. Buziaki." powiedziała do słuchawki i odłożyła telefon.
- Skarbie ? - Zapytałam ze zdziwieniem, gdyż nie przypominałam sobie, żeby to moja przyjaciółka miała faceta.
- Tak, spotykam się z kimś... - Delikatnie sie uśmiechnęła. - Przepraszam, że Ci nie mówiłam, to nie było nic pewnego i nie chciałam po prostu zapeszać.
- Rozumiem, kochana. Strasznie się cieszę, serio. Jak ma na imię ? - Objęłam ramieniem dziewczynę i się szczerze uśmiechnęłam.
- Josh, ale weź Ty coś ze sobą zrobisz, strasznie śmierdzisz ! - Zaśmieła się.
- Ciakwe czy Ty byś pachniała, jakbyś wróciła po godzinie biegania przy dwudziestu stopniach !
- Dobra, dobra. Idź się umyj.
- Miałam taki zamiar. - Z miną obrażonego dziecka, udałam się pod prysznic.
Po kąpieli zeszłam na śniadanie. Mama Em - Pani Moore robiła wyśmienite sałatki owocowe, co idealnie się nadawało dzisiaj na posiłek, gdyż nie chciałam z powrotem odzyskać utraconych kalorii. Nie to, żebym była na jakiejś diecie, czy coś, ale czym byłby wtedy mój wysiłek, jakbym teraz zjadła np. zapiekankę ? Wszystko poszłoby na marne, a tak przynajmniej zdrowo zaczynam tydzień.
Ok jedenastej zadzwonił do mnie Nath z wiadomościami o tej wycieczce. Powiedział, że już wszystko załatwił i o czternastej będzie już na mnie czekał. Nie chciał mi powiedzieć dokąd dokładnie jedziemy, ale zapewniał, że będzie to niesamowita przygoda, do poznania czegoś nowego. Dodał też, żebym zabrała ze sobą paszport, co oznacza, że nasza wycieczka przekroczy granice Anglii. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie znałam go od tej strony. Sądziłam, że podróże i poznawanie nowych rzeczy nie ma dla niego większego znaczenia, bynajmniej nigdy o tym nie wspominał.
W takim razie nie pozostało mi nic innego, jak pójść do pokoju i zacząć się pakować.
Po niedługim czasie udało mi się spakować wszystko, czego potrzebowałam, choć tak naprawdę to nie wiedziałam, co może być mi potrzebne.  Zeszłam na dół i opowiedziałam o wszystkim przyjaciółce. Szkoda mi było, że znów ją zostawiam. Zaproponowałam, więc by pojechała z nami. Ona natomiast odmówiła, argumentują, iż to wycieczka moja i Nathan'a i nie powinna nam przeszkadzać. Poszłyśmy razem na ogród, gdzie rozłożyłyśmy leżaki i położyłyśmy się obok siebie, korzystając ze słońca, które można tu zobaczyć bardzo rzadko. Trzeba korzystać z chwil, które daje nam natura, a na wykorzystanie słońca najlepsze jest opalanie. Zaczęłam wypytać blondynkę o jej nowego faceta, co nie powiem, bardzo mnie ciekawiło. Dowiedziałam się, że nie jest brytyjczykiem, tylko australijczykiem, który przeprowadził się do Londynu na studia. Jest dwa lata starszy od Em, czyli ma 20 kat. Poznali się na jednej z ostatnich imprez, w klubie. Rozmawiałyśmy tak, aż do przyjazdu mojego chłopaka. Szczerze, brakowało mi tych naszych rozmów.
Myślę, że więź jaka nas łączyła, nadal jest gdzieś tam między nami.
Kilka minut przed cztarnastą Nathan pojawił się przed domem, informując mnie o tym sms'em. Jakby nie mógł jak normalny człowiek, zapukać i wejść do środka. A no tak, zapomniałam - on nie jest normalny.
Gdy wyszłam przed dom, moje zdziwienie wzrosło jeszcze bardziej. Nie przyjechał swoim samochodem, a taksówką!
- Witaj, słoneczko. - Powitał mnie namiętanym całusem. - Gotowa na podróż życia ?
- Oczywiście ! Z Tobą zawsze i wszędzie. - Zaśmiałam się, a Nathy wsadził moją skromną walizkę do bagażnika.
- Powiesz mi gdzie jedziemy ? - Zapytałam, wsiadając do taksówki.
- Na lotnisko, kochanie. - Usiadł obok mnie i złapał mnie za dłoń.
- Na lotnisko ? Co Ty kombinujesz ?
- Zobaczysz. - Delikatnie pocałował mnie w policzek.
Dwadzieścia minut później byliśmy już na miejscu. Chłopak wyjął nasze bagaże i zapłącił panu, który nas przywiózł. Złapał mnie za rękę i pokierował w stronę odpowiedniej bramki.
- Cork ? - Zapytałam ze zdziwieniem. - Lecimy do Irlandii ? Żartujesz ?
- Pamiętasz jak byliśmy dziećmi i powiedziałaś, że kiedyś chcesz polecieć do Irlandii, by znaleźć garnek złota na końcu tęczy ?
- Pamiętam....
- Więc postanowiłem, chcę spełnić Twoje marzenie z dzieciństwa i zabrać Cię na "Zieloną Wyspę".
- Wiesz, że miałam wtedy z pięć lat ?
- Wiem, ale nadal to pamiętam.
- A wiesz, że Cię kocham najmocniej na świecie ?
- Wiem, skarbie. Ja Ciebie też kocham i dlatego dzisiaj lecimy do Cork. - Objął mnie ramieniem, przysunął do siebie i przytulił tak, jakby nic na świecie się dla niego nie liczyło.
- A czemu akurat tam ? - Pochłaniałam zapach jego bluzy, która była spryskana wspaniałymi, męskimi perfumami.
- Bo to najbliższe lotnisko, przy miejscowości do której Cię zabieram. - Ucałował mnie w czoło, podchodząc do bramki.
Nie spodziewałam się, że ten głupek przypomni sobie coś co było ponad dziesięć lat temu! Fakt, zawsze chciałam zwiedzić ten kraj, wiele moich znajomych go zachwalało. W dodatku jak byłam mała to moim ulubionym motywem był skrzat z garnkiem złotych monet, na końcu tęczy, podskakujący w rytm irlandzkich dźwięków. Nie sądziłam, że kiedykolwiek tam pojadę. Poza tym strasznie ciekawi mnie miasto, do którego mamy pojechać. Lot będzie trwał około czterdzieści minut, więc nawet się nie zdrzemnę, ale może to i lepiej. Kto by się spodziewał, że rano pójdę sobie pobiegać, a po południu będę w samolocie do Irlandii ! Istny obłęd. Ale to wszystko dzięki niemu. Moje życie zaczęło kwitnąć i stało się o wiele żywsze, niż wcześniej. To ciekawe, że dzięki jednej osobie wszystko może się zmienić. Byłam wdzięczna losowi, że połączył mnie i Nath'a.
Po ponad godzinie czasu byliśmy już na pokładzie samolotu. Szczerze przyznam, że boję się latać. Chociaż w sumie, może nie latać, a startować i lądować. Tak, to zdecydowanie dwie najgorsze rzeczy na świecie.
Podczas startu, btunet trzymał mnie za rękę, by dodać mi otuchy. Wspierał mnie nawet w błahych sytuacjach. No czy to nie jest ideał ?
Ogólnie lot minął szybko, w końcu z Londynu do Cork tak daleko wcale nie jest. Gdy odebraliśmy bagaże, skierowaliśmy się ku wyjściu, by zamówić taksówkę, ale wcześniej musieliśmy jeszcze skoczyć do bankomatu wymienić funty na euro.
- Tak w ogóle, to skąd masz tyle kasy ?
- Odkąd wtedy powiedziałaś, że chcesz polecieć do Irlandii, postawiłem sobie cel, że uzbieram pieniądze i kiedyś Cię tam zabiorę. Odkąd wyjechałaś, kompletnie o tym zapomniałem. Jak ostatnio matka sprzątała mi pokój to znalazła stare pudełko pod moim łóżkiem. Wtedy przypomniałem sobie, że przecież tam jest kupa kasy. - Wyjaśnił.
Gdy wsiedliśmy do taksówki Nath poprosił, by zawieziono nas do Cobh - miasta, skąd po raz ostatni odpłynął titanic...


*********************************

A więc, witam was po dłuższej przerwie ! ;)
Rozdział ten, jest chyba najdłuższym w moim życiu jaki napisałam.

DEDYKUJĘ GO DOMINICE, BO TO DZIĘKI NIEJ DODAJE NOWE ROZDZIAŁY. <3
Po ponad dwóch tygodniach bez Ciebie się trochę stęskniłam, wiesz ? xx
Zapraszam na www.chasing-the-sun.mylog.pl

Mam nadzieję, że się wam podoba. ;)
Buziaki xxx


Co za pocieszna mordka ! 



poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 15


Następnego dnia obudziłam się w objęciach Nathan'a, który tak uroczo i niewinnie wyglądał jak spał. Czego od życia chcieć więcej, gdy koło Ciebie leży człowiek o idealnym uśmiechu i zniewalającym spojrzeniu ? Było przed dziesiątą, więc trzeba było powoli wstawać. Zaczęłam więc delikatnie budzić chłopaka, muskając jego policzki opuszkami palców. Po chwili na jego twarzy pokazał się rząd białych, prostych zębów, które idealnie łączyły się z ponętnymi ustami, w efekcie dając olśniewająco piękny uśmiech.
- Dzień dobry, kochanie. - Powiedział, uwodzicielsko poruszając brwiami.
- Jak Ci się spało ? - Wtuliłam się w klatkę bruneta, tak by musił odwdzięczyć się uściskiem.
- Z Tobą przy boku zawsze śpi mi się wspaniale. - Zaśmiał się, po czym czule pocałował mnie w czoło. Chwilę później podnieśliśmy się z łóżka i obydwoje skierowaliśmy się w stronę łazienki, która znajdowała się w pokoju Nath'a. Zaczęliśmy się przepychać i kłócić kto wejdzie pierwszy. W rezultacie to ja wygrałam, a chłopak był zmuszony skorzystać z łazienki na dole.
Po kilkunastu minutach zeszłam na parter i skierowałam się w stronę kuchni. Nath'a jeszcze tam nie było, więc postanowiłam, że zrobię mu śniadanie. Tak, zalać płatki mlekiem to naprawdę cieżkie zadanie. Wzięłam miski z posiłkiem i udałam się do salonu, bo ja bez telewizji to nie potrafie normalnie zjeść.
Po chwili przyszedł wypachniony brunet i usiadł obok mnie.
- Dzięki, że o mnie pomyślałaś. - Zaśmiał się i podniósł swoją miskę.
- Wiesz.. Tak się zastanawiałam czy nie spotkać się dzisiaj z Dominicą i Max'em. Byście razem poćwiczyli i mogłoby być fajnie. Co Ty na to ?
- Hmmm... Polubiłaś tę dzięwczynę, co ? - Zaśmiał się.
- Jasne, wydaje się być bardzo sympatyczną osobą.
- No dobra, mi to pasuje.
- Ok, to zaraz do niej napiszę.

*** Kilka Godzin Później ***

Dochodziła godzina czternasta, gdy po domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwii. Z racji tego, iż ja byłam w łazience, to Nathan poszedł przywitać gości.
- Hej. - Dominice przytulił, a Max'owi przybił dłoń i objął go ramieniem.
- A gdzie Sam ? - Zapytała rudowłosa.
- W łazience, zaraz przyjdzie. - Zaśmiał się, po czym pokazał gestem, by usiedli na kanapie.
- Hej, hej ! - Radośnie przywitałam się ze znajomymi. - To jak Domi ? Idziemy na zakupy ?
- Pewnie ! - Poderwała się na równe nogi, po czym razem skierowałyśmy się do wyjścia.
- Tylko chłopaki, macie ćwiczyć ! - Rzuciłam na odchodne.

Udałyśmy się w strone najbliższego centrum handlowego. Przez całą drogę bardzo dużo rozmawiałyśmy. Dosłownie o wszystkim. Ta łatwość w przechodzeniu z tematu na temat pokazywała, że możemy się dogadać. Rzadko można spodkać kogoś takiego z kim rozmowa daje czystą przyjemność. A z tą dziewczyną rozmawiało mi się wyjątkowo dobrze, tak jakbyśmy się znały od lat. Czy to przypadek, że poznałyśmy się akurat na przesłuchaniu naszych chłopkaów ? Mam wrażenie jakby to było już dawno zaplanowane, przez wyższe siły.

Byłyśmy chyba w każdym sklepie, więc zostanowiłyśmy, że pójdziemy na shake'a.
- Ciekawe jak tam chłopaki się bawią. - Zaśmiała się rudowłosa, popijając swój napój.
- Pewnie jeszcz nie rozgrzali głosów. - Również zaczęłam się śmiać.
- Czuję, że z naszej znajomości może wyjść coś fajnego.
- Też tak sądze. - Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam telefon. - Sweet focia na twitter'a ?
- Jasne!
Po chwili zdjęcie znajdowało się już na portalu. Dochodziła dziewiętnasta, więc nastał czas, by wracać do domu.

*****************************

Ba Dum Tsss ! Witamy rozdział 15 !
Od razu chciałam podziękować mojej kochanej Dominice, dzięki której pisanie tego opowiadania ma jeszcze jakikolwiek sens. Gdyby nie ona już pewnie dawno zawiesiłabym bloga.
Zapraszam na jej wspaniałego bloga www.chasing-the-sun.mylog.pl

Mam nadzieję, że się wam podoba i liczę na opinie :)
Buziaki xxx


Lovely ♥


piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 14


Czasami robiąc nawet zwykłe czynności, uświadamiasz sobie jak dobrze jest mieć bliską osobę obok siebie. To uczucie, że jesteś dla kogoś kimś ważnym, potrafi podbudować samopoczucie, w tak znaczącym stopniu, że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Żeby nawet jakakolwiek błacha rzecz sprawiała nam radość, bo robimy ją wspólnie. Życie nie polega na tym, by zamartwiać się przeszłością, tylko na tym, by skupiać się na teraźniejszości, bo to ona właśnie tworzy tak wspaniałe wspomnienia, których nikt nam nie będzie w stanie zabrać.

- A właśnie ! Zapomniałem Ci powiedzieć ! - Krzyknął podekscytowany chłopak, podnosząc się z łóżka.
- Co takiego ? - Oparłam się na łokciach i czekałam na to, czym chce mnie zaskoczyć.
- Mama wyjeżdża na weekend !
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, gdy nagle po pokoju rozeszło sie pukanie do drzwi. Nathan podszedł do nich i je otworzył.
- Gdzie zostawić Ci klucze ? - Zapytała jego mama, uchylając lekko drzwi.
- A to już jedziesz ?
- Tak. Teraz jest ładna pogoda, a rano nie będzie chciało mi się wstawać.
- No dobra, to miłej podróży.
- Tylko ostrożnie. Nie chce zostać babcią jak wrócę. - Zaśmiała się Pani Sykes, przytulając kolejno Nath'a a potem mnie.
Oboje zeszliśmy na dół, by się z nią pożegnać i zamknąć drzwi. Gdy odjechała, od razu udaliśmy się do kuchni, gdyż byliśmy strasznie głodni.
- Więc mamy dla siebie cały dom przez trzy dni ? - Zapytałam, delikatnie obejmując chłopaka.
- Dokładnie tak, kotku. - Pocałował mnie namiętnie, tak jak najbardziej lubiłam. - To co robimy ?
- A na co masz ochotę ?
- Ty dobrze wiesz na co. - Spojrzał na mnie cwaniacko, po czym tak samo się uśmiechnął.
- Na kolację ? - Zaśmiałam się i udałam się w kierunku lodówki.
- To teraz.. A później ? - Objął mnie od tyłu, całując mnie po szyi.
- Nathan, przestań ! Zjemy coś a potem się zobaczy, ok ?
- Ok...
Zaczęliśmy po kolei wyjmować składniki, które miały się znaleźć w naszym daniu. Po dwudziestu minutach wszystko  było gotowe. Wzięliśmy talerze i skierowaliśmy się do salonu, by usiąść na kanapie i obejrzeć telewizję.
- Powiedziałaś Em, że dzisiaj zostajesz u mnie ? - Spojrzałam na bruneta, który zadał mi pytanie i wybuchłam śmiechem. - Co Cię tak śmieszy ?
- Haha, masz.. masz coś na nosie. - Próbowałam się powstrzymać, ale łzy zaczęły mi lecieć ze śmiechu.
- Dzięki, że w delikatny sposób mi to powiedziałaś.
- Oj już się nie złóść. - Wzięłam chusteczkę i wytarłam nos chłopaka. - I tak, napisałam jej wiadomość.
Gdy skończyliśmy konsumować, jakże pyszną kolację, udaliśmy się do kuchni, by pozmywać.
- O patrz ! - Spojrzałam w miejsce, które wskazał mi Nathan. Niestety był to błąd, bo chłopak to wykorzystał i oblał mnie wodą.
- Tobie to się już chyba naprawdę nudzi..
- Słodko wyglądasz jak jesteś mokra .
- Tak ? To chodź, przytul mnie.
- O nie ! - Brunet zaczął uciekać, a ja za nim. Ganialiśmy się po całym domu. W końcu udało mi się go dogonić, gdy próbował zamknąć się w łazience.
- No, to teraz masz poważne kłopoty. - Powiedziałam, zamykając drzwi i kierując chłopaka w stronę przysznica.
- Może zamiast zemsty, to wykąpiemy się razem ? - Zapytał, zdejmując swoją koszulkę. Niestety nie zdążył jej zdjąc do końca, bo oblałam go zimną wodą z kranu.
- No to teraz już musisz tu ze mną wejść. - Przyciągnął mnie do siebie i zaczął delikatnie całować. Chwilę później rozebraliśmy się i odkręciliśmy wodę.
- Umyjesz mi plecki ? - Zaśmiał się Nath, podając mi jego ulubioną gąbkę. Zaczęłam delikatnie masować jego barki, które szybko pokryła biała piana. Gdy skończyłam, odwrócił się w moją strone, by spłukać żel. Przusynął mnie do siebie, objął w pasie i lekko zaczął ruszać dłońmi wzdłuż moich pleców. Na całym ciele pojawiły mi się dreszcze, a serce biło mi niczym młot.
- Spójrz, pocałunek pod prysznicem, to prawie jak pocałunek w deszczu, o którym zawsze marzyłaś. - Zaśmiał się i zbliżył swoje wargi do moich, delikatnie je muskając. - Jesteś piękna, kocham Cię.
- Ja Ciebie też kocham. - Wyszeptałam mu do ucha, po czym przegryzłam usta. Nathy już wiedział o co chodzi i powoli przysąpił do działania. (...)


*****************************

Nareszcie udało mi się napisać nowy rozdział ! I akurat dodam go w piątek 13-tego ! :)
Ile trudu sprawiła mi ta notka, nawet sobie nie wyobrażacie ! xd
Oczywiście, średnio mi to wyszło, ale zawsze coś.
Jak wam się podoba ? :)

Rozdział z dedykacją dla mojej kochanej Dominiki . <3
(www.chasing-the-sun.mylog.pl)
Kocham Cię lalka i mam nadzieję, że tym razem Cię nie zawiodłam.

Chciałam podziękować wszystkim odwiedzającym tego bloga. :) xxx
+ Standardowo, przepraszam za błedy. ;x
Love You xxx


Najpiękniejszy uśmiech na świecie. ♥



czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 13

Nadszedł dzień przesłuchania. Nathan bardzo ciężko pracował przez ostatni tydzień, trenując swój głos. Umówiliśmy się, że dwie godziny przed jego występem przyjdę do niego i dobierzemy strój, w jaki miał się ubrać. Przesłuchanie było o 15, więc o 13 byłam już u chłopaka. Drzwi otworzyła mi jego mama, bardzo miła kobieta. Zawsze ją lubiłam.
Weszłam do pokoju bruneta, by się przywitać. Siedział on na swoim łóżku, tępo wpatrując się w podłogę.
- Kotek, co jest ? - Spytałam, siadając obok niego, gdy ten jedynie spojrzał na mnie rozczarowanym wzrokiem. - Czemu nie odpowiadasz ?
- Nie... Nie mogę.. Mówić.. - Powiedział ledwo słyszalnym głosem. Na jego twarzy zagościł smutek, a moje oczy zrobiły się niczym pięciozłotówki. Nie wiedziałam co powiedzieć, dosłownie.
Tyle ciężkiej pracy poszło na marne ? No nic. Wygląda na to, że nie pójdziemy.
- Nie martw się, takich przesłuchań będzie jeszcze na pewno dużo... - Przytuliłam chłopaka, najczulej jak tylko potrafiłam. Spojrzał na mnie z radością w oczach.
- ŻARTOWAŁEM ! - Krzyknął, podnosząc się do góry.
- Jak mogłeś ?! - Zaczęłam go bić, by wyładować z siebie wszystkie emocje. On natomiast objął mnie swoimi ramionami, tak bym nie mogła się ruszyć.
- Chciałem zobaczyć Twoją reakcje. Myślałem, że zatrzniesz się na mnie drzeć, że za mało uważałem, a tu proszę. Dziewczyna ideał.
- Dobra, dobra. Nie podlizuj się. To, że jesteś zdrowy wcale nie zmienia faktu, że jestem zła.


*** Dwie Godziny Później ***

Jesteśmy już na miejscu, przesłuchania się zaczęły. Nathan ma numer 77, więc sobie trochę poczekamy.
Siedzieliśmy w poczekalni, gdzie wszyscy rozgrzewali swoje głosy. Jedynie ten idiota o tym nie pomyślał i siedział bezczynnie, rozglądając się po pomieszczneniu.
- Nie chcesz rozgrzać głosu ? - Zapytałam.
- Ćwiczyłem w domu, poza tym nawet nie chciałbym tego robić tutaj.
Minęło ok 45 minut, gdy silny, męski głos wywołał numer 77. Nath podniósł się z krzesła i skierował ku wejściu do sali przesłuchań.
- Trzymam za Ciebie kciuki, pamiętaj ! - Dodałam, gdy poraz ostatni spojrzał w moją stronę.
- Na pewno da radę. - Usłyszałam delikatny, kobiecy głos, skierowany w moją stronę. Spojrzałam się na siedzącą obok rudowłosą dziewczynę, o błękitnych oczach.
- Em.. Dzięki.. Też mam taką nadzieję.
- Jestem Dominica, miło mi. - Wyciągnęła do mnie dłoń, szeroko się uśmiechając.
- Sam, mi również jest miło. - Odwzajemniłam uśmiech i podałam jej dłoń. - Co tu robisz ?
- Mój chłopak też bierze udział w przesłuchaniu.
- Tak ? To rewelacyjnie !
- O patrz, właśnie idzie.
- Spojrzałam w stronę całkiem dobrze zbudowanego chłopaka, o ślicznym uśmiechu. Dominica przedstawiła nas sobie i w taki oto właśnie sposób poznałam jej drugą połówkę.
Po chwili przszedł Nathan.
- Jak było ? Opowiadaj ? - Od razu złapałam go za rękę i zaczęłam o wszystko wypytywać.
- Myślę, że poszło mi nawet dobrze...
- To świetnie. - Powiedziałam i od razu przedstawiłam mu nowych znajomych.
Chcąc czy nie musieliśmy siedzieć tam jeszcze około półtorej godziny, żeby się dowiedzieć kto zakwalifikował się do następnego etapu. Z dwustu chętnych zostaje dwadzieścia, a następnie pięć, którzy będą tworzyć już zespół.
Ja, Nathan, Dominica i Max siedzieliśmy razem przy stoliku i czekaliśmy na chwilę prawdy. Wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani. Gdy głos w głośnikach wypowiedział ich nazwiska, natychmiast zaczęliśmy krzyczeć i skakać ze szczęścia.
- To było wiadome, że przejdziesz. - Uściskałam mojego chłopaka, dając mu buziaka w policzek.
- Widzisz, mówiłam, że się uda. - Dodała Domi, tuląc się do Max'a.
Po tym wszystkim, ja i Nath byliśmy bardzo zmęczeni, więc postanowiliśmy, że pójdziemy do niego. Pierwsze co zrobiłam, gdy weszłam do jego pokoju, to walnęłam się na łóżko.
- Mogę tu dzisiaj zostać.. ? - Zapytałam, mówiąc przez poduszkę.
- Jasne, skarbie. Nie musisz się pytać. - Brunet pocałował mnie w ramie i położył się obok....


******************************


13 ~ ! Myślicie, że będzie pechowa ? xd
A więc, chciałam was BARDZO przeprosić za jakość tego rozdziału, ale męczyłam się z nim 2 dni i nie miałam kompletnie weny by coś sensownego napisać .
Tak, wiem. Zawiodłam was, przepraszam. :(
+ Sorry za błędy, ale ostatnio moja klawiatura jest jakaś dzika.
Dziękuję za prawie 5 tysięcy odwiedzin ! Kocham was <3

Ponieważ Dominika moja kochana (www.chasing-the-sun.mylog.pl) ostatnio wcisnęła mnie do swojego opowiadania, to ja postanowiłam się odwdzięczyć i zrobiłam to samo. Tak wiem, mało oryginalne, przepraszam. Kocham Cię, lalka i wybacz, że dedykuję Ci tak beznadziejny rozdział.
Ale na pocieszenie jak zwykle - NATHAN.♥


Głupek.♥


wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 12

*** Kilka dni później ***

'Ale leje...' Westcnęłam, siedząc przy oknie w salonie, popijając gorącą czekolade. Uwielbiam to uczucie, gdy bez żadnych zmartwień mogłam patrzeć się w okno i podziwiać jak małe kropelki deszczu swobodnie opadają na Ziemię. Mogę wtedy pogrążyć się w myślach, zapominając o otaczającym mnie świecie.
- Dobrze, że nie ma burzy. - Swierdziła Emily, wchodząc do pomieszczenia, w poszukiwaniu mojej osoby.
- Tak, masz rację... - Wypiłam ostatni łyk ulubionego napoju i podniosłam się z parapetu, na którym siedziałam.
Ponieważ jutro wracają rodzice Em, dom trzeba było doprowadzić do porządku.
Po południu umówiłam się z Nathan'em, by w końcu poszukać jakiegoś przesłuchania.
Blondynka wzięła się za sprzątanie salonu, kuchni i łazienki na dole; ja natomiast musiałam posprzątać pokój Em, łazienkę na górze i cały przedpokój.
Skończyłyśmy około godziny piętnastej.
Pogoda nadal nie dopisywała, ale mi to nie przeszkadzało. I tak nigdzie nie wychodziłam.
Usiadłam na kanapie, by odpocząć po ciężkim, fizycznym wysiłku.

Zaczęłam myśleć o tym, czy mój związek z Nath'em przetrwa próbę czasu, gdy wrócę do Polski. Ludzie w tym wieku często zmieniają zdanie i są niezdecydowani. Wiele związków na odległość często kończy sę zdradą, co jest jedną z rzeczy, których nigdy bym nie wybaczyła mojemu partnerowi.
Chęć bycia z drugą osobą niesie ze sobą masę zobowiązań i przyrzeczeń. Wierność i zaufanie to podstawa związku, wiadomo. Ale co jeśli po jakimś czasie rozłąki, jedna ze stron dojdzie do wniosku, że to wszystko nie ma sensu i czas to zakończyć ?

'Jak zwykle dramatyzujesz...' pomyślałam i poszłam do pokoju, ubrać się w coś przyzwoitego. Nie będę przecież cały dzień paradować w piżamie, tymbardziej, że za niedługo ma przyjść mój chłopak.
Pół godziny później w końcu wyglądałam jak człowiek. Wzięłam telefon i wybrałam numer bruneta.
- Co jest, kochanie ? - Odebrał.
- Za ile będziesz ?
- Zaraz będę wychodzić, a co ? Stęskniłaś się już ? - Zaśmiał się lekko zachrypniętym głosem.
- Oczywiście, że tak, a ty nie ?
- Może troszkę..
- No wiesz co ?!
- Oj, żartuję. Przecież wiesz, że lubię się z tobą droczyć.
- No dobra, to szykuj się. Czekam.
Niespełna dziesięć minut później, pojawił Nathan, który był cały mokry.
- 5 minut drogi, a człowiek cały przemoczony. - Odparł chłopak, zdejmując kurtkę. Zaśmiałam się i przytuliłam go na przywitanie.
- To jak ? Szukamy przesłuchania ? - Zapytałam.
- Jasne ! - Odpowiedział radosnym głosem. Słychać było, że naprawdę się cieszył. Pokierowaliśmy się do kuchni, gdzie usiedliśmy przy stole, na którym wcześniej postawiłam laptopa.
- To czego szukamy ? - Spojrzałam na Nath'a i otworzyłam przeglądarkę.
- Nie wiem... Myślę, że nie nadawałbym się jako solista.
- Czyli przesłuchania do zespołu ?
- To chyba będzie najlepsze wyjście.
- No dobra. - Wpisałam w google, to co nas interesowało. Wyświetliło się mnóstwo stron z ogłoszeniami.
Po dwudziestu minutach szukania w końcu udało się znaleźć coś interesującego.
- Patrz ! A może to ? - Pokazałam chłopakowi całkiem fajne ogłoszenie.

(...) Lubisz śpiewać ? Robisz to dobrze ? Być może to właśnie Ciebie szukamy ! Otóż, naszym celem jest stworzenie boyband'u, który podbije serca nastolatek ! Chcesz być gwiazdą popu ? Zgłoś się ! Przesłuchania odbędą się w Manchesterze, Londynie i Newcastle. (...)

- Hmmm... Widzisz mnie w boybandzie ? - Zapytał zdziwiony, lekko unosząc brwi.
- No, a czemu nie ? Myślę, że nadawałbyś się idealnie !
- No dobra.. W sumie, to co mi szkodzi spróbować. Pierwsze przesłuchanie już za tydzień, więc przydałoby się przygotować.
Po chwili, wszystko było już ustalone. Oboje strasznie się cieszylyśmy i nie mogliśmy się doczekać.
- Skoro już korzystamy z komputera, to może poszukamy jakiegoś domu ? - Zaproponował chłopak, delikatnie się uśmiechając.

******************************

Hej, hej ! ;)
W końcu udało mi się napisać kolejny rozdział xD
Szczerze, to nie podoba mi się, bo nie miałam zbytnio pomysłu co napisać ;p
Ale mam nadzieję, że wam się podoba ;)

Wczoraj (04.06) moja kochana Dominika miała urodziny ! Tak, ja wiem, że już Ci składałam życznia, ale chciałam jeszcze raz WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :)
Ten rozdział to taki spóźniony prezent ode mnie :)
Kocham Cię xxx
+ Zapraszam na świetnego, nieskromnie mówiąc NAJLEPSZEGO bloga, którego pisze moja wariatka :) xx www.chasing-the-sun.mylog.pl

Chciałam jeszcze podziękować za ponad 4 tysiące wejść :) DZIĘKUJĘ :) <3
Lots of love xx


KOCHAM. ♥


czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 11

Siedząc na trawie z osobą, z którą chcesz spędzić najlepsze chwile, uświadamiasz sobie, że życie też potrafi być piękne. Z reguły pesymistyczna postać, która do tej pory była we mnie bardzo długo, powoli zaczynała się ulatniać i znikać w zapomnienie. Tak, zaczynam się zmieniać. Może ma to związek z przebiegiem ostatnich dni ? A może po prostu dorastam ?
Patrzyłam w bezchmurne niebo, błądząc myślami. ' Po burzy zawsze wychdzi słońce ' - Myślałam, niedowierzając co się aktualnie w moim życiu dzieje. Jak wszystko w błyskawicznym tempie się zmienia. Podobało mi się to. W końcu mogłam cieszyć się z życia i zapomnieć o wszelakich problemach, które do tej pory mnie męczyły.
- O czym myślisz ? - Chłopak wyrwał mnie z przemyśleń, kładąc się na kocu.
- O życiu. Podoba Ci się twoje ? - Położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Życie jest wspaniałe, jeżeli potrafisz z nim dobrze współpracować.
- Ty potrafisz ?
- Nie, ale dało mi Ciebie, więc je kocham. I jestem za to bardzo wdzięczny.
Leżeliśmy tak w ciszy przez kilka minut. Uwielbiałam to uczucie, gdy nie musiałam z nim rozmawiać, by czuć się w jego towarzystwie doskonale.
Wsłuchiwałam się w dźwięki otaczającej nas natury, gdy nagle Nathan się podniósł i usiadł na przeciwko mnie. Patrzył się w moją stronę bez żadnego słowa.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? - Zapytałam, poprawiając grzywkę i lekko się uśmiechając.
- Podziwiam swoje szczęście... - Powiedział szeptem, nie chcąc zagłuszać odgłosów przyrody.
Zaczęłam delikatnie głaskać jego twarz. Natychmiast ją złapał i lekko pocałował, posyłając mi radosny uśmiech. Przysunęłam się do niego bliżej, by móc się wtulić w to cudowne ciało. Chłopak od razu mnie objął i pocałował w głowę.
- Kocham Cię. - Oparłam głowę tuż przy jego brodzie, będąc cały czas w uścisku.
- Ja Ciebie też kocham. - Splótł moje nogi swoimi i zaczął całować mnie po szyi. Uwielbiałam kiedy to robił. Po całym ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze. Zwróciłam się w jego stronę, złapałam za jego twarz i namiętnie pocałowałam. Ręcę bruneta krążyły bez celu po moich plecach.
Chwilę później leżałam już na plecach, a chłopak opierał się nade mną, całując moją szyję i dekolt.
Brunet był już gotowy do tego, by zdjąć mi sukienkę. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem, jakby bał się, że mu odmówię. Nie wiem, czy jakaś bezludna polana w samym środku lasu jest dobrym miejscem do robienia takich rzeczy, ale co mi szkodzi ? Przecież trzeba żyć chwilą...
Spojrzałam na niego znacząco i już wiedział co miał robić. Gdy pozbył się mojego ubrania, poczułam jak promienie słońca, przebijające się przez drzewa, ogrzewały moje ciało. Głupio było mi leżeć, przed Nath'em w samej bieliźnie, więc zerwałam z niego koszulkę. Ze spodniami poradził sobie sam. Na tę chwilę czekałam całe życie.
- Tylko bądź ostrożny... - Powiedziałam stłumionym głosem. Czułam jak moje serce bije niczym młot. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, po czym się lekko uśmiechnął. Chyba nie spodziewał się tego, że będzie moim pierwszym.
Chwilę później, gdy byliśmy już rozpaleni do granic możliwości, wiedziałam, że za kilka minut będzie już po wszystkim. Trochę się bałam, wiadomo w końcu to pierwszy raz. Takie rzeczy powinny być wyjątkowe. Tak samo jak pierwsza randka, pierwszy pocałunek. Te chwile, żyją w naszej podświadomości do końca życia.
- Jesteś gotowa ? Jeśli nie chcesz, to powiedz. - Nathan wyszeptał mi do ucha, odpinając zapięcie od stanika.
- Chcę tego... Chcę tego bardziej, niż Ci się wydaje... - Zakmnęłam oczy i wypuściłam z płuc zgromadzone powietrze. Po chwili poczułam, co to znaczy być kobietą. (...)

*** 3 Godziny Później ***

Siedziałam z Em na kanapie przed telewizorem, oglądając jakiś beznadziejny serial. Na razie nie mówiłam, o tym co dzisiaj zaszło, ale no kurde. To moja najlepsza przyjaciółka ! Muszę jej powiedzieć.
- Wiesz co.. ? - Zaczęłam.
- Hmmm.. ?
- Cudownie dzisiaj spędziłam czas z Nathan'em.
- Nie dziwię się. Znacie się na wylot, taki związek to samo szczęście.
- Masz rację, ale.. Wydarzyło się coś o czym chciałabym Ci powiedzieć... - Em spojrzała na mnie wzrokiem, jakby już wiedziała o czym mam zamiar ją poinformować.
- Niee... Zrobiliście to ?!
- Emm.. No... Tak...
- No i jak ? Opowiadaj !
- Było... Fantastycznie. Serio.
- Jestem z Ciebie dumna. Zadziwiasz mnie z dnia na dzień coraz bardziej. - Zaśmiała się Emily, przytulając mnie do siebie.
Ten dzień zaliczam jak najbardziej do udanych. W moim życiu nareszcie się coś dzieje...

**************************

No i jest kolejny rozdział :)
Taki trochę nie tego, bo nie miałam siły go pisać. Męczyłam się z nim dwa dni, ale udało się dotrwać do końca. xD
Ogólnie mi się nie podoba, no ale to nie do mnie należy opinia ;)
Więc, jak wam się podoba ?

Chciałam z całego serca podziękować jednej osobie, dzięki której kontynuowanie tego opowiadania, ma jakikolwiek sens. Dominika, KOCHAM CIĘ :) Ten rozdział jest dla Ciebie, bejb.♥ Dziękuję za wszystko, za całe wsparcie jakie mi dajesz. Jesteś najcudowniejszą osobą, jaką kiedykolwiek miałam okazję poznać :)
+ Zapraszam na świetnego bloga - www.chasing-the-sun.mylog.pl :)

Zapraszam do komentowania :)
Hope u like it :) xxx





poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 10

Po chwili wybiegłam z łazienki niczym torpeda. Udałam się w stronę pokoju, gdzie ubrałam się w luźną, zwiewną sukienkę na ramiączka, do połowy uda w kolorze jasno-niebieskim. Do tego dobrałam biały sweterek i jasne balerinki. Oczywiście nie zabrakło masy dodatków.
Gdy gotowa schodziłam na dół, usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Idealnie.
- Witaj ponownie, stęskniłem się. - Powiedział Nathy, wchodząc do środka z jedną różą. - To dla Ciebie.
- Dziękuję, kochany jesteś. - Stanęłam na palcach dałam mu buziaka w policzek. Chłopak objął mnie w pasie i delikatnie do siebie przysunął.
- O jakie to słodkie, ślicznie razem wyglądacie. - Powiedziała Em, wchodząc do pokoju. Speszona tym komentarzem, odsunęłam się od bruneta.
- Wstawię do wody, bo wyschnie.. - Udałam się do kuchni, by znaleźć jakiś wazon. Nalałam wody, włożyłam kwiatka i wróciłam do salonu. Nathan i Emily siedzieli na kanapie i rozmawiali.
- To co robimy ? - Zapytałam, przerywając im rozmowe. Niedobra ja.
- Jesteś gotowa do wyjscia ? - Zapytał Nath, podnosząc się z kanapy.
- Jasne !
- To jedziemy.
- Jedziemy ?
- Tak, jedziemy samochodem.
- Uuu, a dokąd ?
- Nieważne. Sama zobaczysz. - Uśmiechnał się i złapał mnie za dłoń. - Jedziesz z nami, Em ?
- Nie dzięki. Nie jestem w stanie dzisiaj gdziekolwiek iść. Bawcie się dobrze.
Wyszliśmy z domu i pokierowaliśmy się w stronę samochodu Nathan'a. Brunet, jak to na faceta przystało otworzył mi drzwi, a gdy weszłam do środka, zamknął je.
Kilkanaście minut później byliśmy już poza granicami Londynu.
- Rozmawiałam dzisiaj z mamą na temat wspólnego zamieszkania. - Wróciłam do porannego tematu.
- Tak ? I co ?
- Powiedziała, że nie ma nic przeciwko.
- Naprawdę ? To wspaniale. Ja z moją tez rozmawiałem.
- I... ?
- Uważa, że najpierw powinienem znaleźć jakąś pracę, a dopiero potem myśleć o przeprowadzce.
- Ma rację... - Powiedziałam cicho, włączając radio. W głośnikach roległy się słowa dobrze znanej mi piosenki. "Can't Say No" w wykonaniu Conor'a to jest dopiero coś. Razem z Nath'em zaczęliśmy śpiewać refren.

Girls Girls Girls I just can't say no
Never see them coming I just watch them go
Girls Girls Girls I just can't say no
Never see them coming I just wa-wa-wa-wa-watch them go
Take control, making me sweat girl run that show
It's them Girls Girls Girls I just can't say no
Houston I think we got a problem.


Chłopak oczywiście, znów zachwycił mnie swoim głosem.
- Przypomnij mi, że jak wrócimy to będziemy szukać przesłuchań ! - Powiedziałam do chłopaka, który wystukiwał palcami o kierownice rytm piosenki.
Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce. Szczerze, nawet nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Wysiadłam z samochodu i napawałam się pięknem otaczającej nas natury. Byliśmy w środku pięknego lasu, gdzie panowała kompletna cisza. Jedynie było słychać śpiew ptaków.
- Co ty kombinujesz, Sykes ?
- Niespodzianka. - Otworzył bagażnik i zaczął wyjmować po kolei jakieś rzczy.
- Może Ci w czymś pomóć ?
- Miło z Twojej strony, ale nie. Dziękuję. - Wziął torbę i koszyk. - Chodź.
Chłopak zamknął samochód i pokierował w głąb lasu. Po krótkim spacerku dotarliśmy na coś a'la polane. Był kawałek miejsca, gdzie nie było żadnych drzew, tylko sama trawa.
Brunet rozłożył na niej koc, postawił torbę i wypakował wszystko z koszyka. Gdy skończył, pokazał mi gestem, bym usiadła koło niego. Tak też zrobiłam.
- Skąd znasz takie miejsca ? - Zapytałam zdziwiona, przegryzając truskawkę w czekoladzie.
- Kiedyś jak jechałem z rodziną na wakacje, to się tu zgubiliśmy. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem te piękne miejsce.
- I postanowiłeś, że mnie tu zabierzesz bo.. ?
- Bo jest tu cicho, nikogo nie ma i mamy całą przestrzeń tylko dla siebie...

**********************

Pierwsza dziesiątka już za nami :)
Jak wam się podoba ?
Ja wiem, Dominika mnie zabije, że znowu przerwałam w takim momencie, ale musiałam :)

Rozdział dedykuję.. UWAGA UWAGA... Dominice ! Tak wiem, nie spodziewaliście się tego XD
Dziękuję Ci za wszystko, jesteś niesamowita. Kocham Cię, wariatko ! <3

Mam nadzieję, że się podoba :)
Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie do mnie na tt - @Aleeex_17 :)
Buziaki xxx


Mówiłam już, że uwielbiam tego pana ? :) ♥


sobota, 26 maja 2012

Rozdział 9

Rano obudził mnie delikatny dotyk dłoni Nathan'a na mojej twarzy. Spojrzałam mu w oczy i lekko się uśmiechnęłam.
- Jak się spało księżniczko ? - Zapytał, lekko odchylając pojedyńczy kosmyk włosów z mojego policzka.
- Szybko zasnęłam.. Przepraszam.. Wiem, że ta noc miała być wyjątkowa..
- Nic się nie stało, jeszcze mamy dużo czasu. - Pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.
- A kto dzwonił do drzwi ? - Zapytałam, mocno wtulając się w rozgrzane ciało chłopaka.
- Były chłopak Em, chciał z nią pogadać. Zdziwił się trochę, jak mnie zobaczył. Myślał, że sie z nią spotykam, skoro zostałem w jej domu na noc, a w dodatku otworzyłem drzwi w samych spodniach. - Zaśmiał się.
Leżałam tak wtulona w niego i marzyłam o tym, by ta chwila nigdy nie dobiegła końca. Mogłabym się tak budzić codziennie rano... Właśnie ! To jest to !
- Dobrze Ci tu teraz ze mną ? - Zapytałam, podnosząc się z łóżka.
- Oczywiście, kochanie. Dlaczego pytasz ? - Brunet przekręcił się na plecy i włóżył dłonie pod głowę.
- Nie chciałbyś, żebyśmy się tak razem budzili codziennie ? - Na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Co masz na myśli ?
- No bo spójrz. Ty masz już skończone 19 lat, ja niedługo będę mieć 18.. Czy nie było by fajnie jakbyśmy np. zamieszkali razem ?
- To świetny pomysł, tylko skąd na to kasę wziąć ?
- Wiesz, rodzice od dziecka odkładali pieniądze na koncie, które będzie w 100% moje jak ukończę 18 lat. Myślę, że z 25 tysięcy funtów już tam jest. I tak planowałam powrót do Anglii..
- Nie no to super. Ja też mam kilka tysięcy, odziedziczonych w spadku po babci. To mogłoby się udać.
Rozmawialiśmy i analizowaliśmy wszystko, co, gdzie i jak. Uznaliśmy, że na razie zakończymy ten temat, a przy śniadaniu go dokończymy. I tak bym musiała zadzwonić do rodziców i się poradzić, czy na pewno to dobry pomysł.
- Co chcesz na śniadanie ? - Zapytał chłopak, schodząc po schodach.
- O nie, kochany. Ty robiłeś kolację, więc ja robię śniadanie. - Zarzuciłam na siebie jego szarą bluzę.
- To najwyżej Ci pomogę.
Kilka minut później, w czasie gdy przyotowyaliśmy śniadanie, do domu weszła Em. Kolejna osoba, która się zdziwiła widokiem Nath'a.
- Dobrze się bawiłaś ? - Spytał brunet, przegryzając jabłko.
- Tak, Dobrze... A... Wy.. ? Czy ja o czymś nie wiem ? - Odpowiedziała, odkładając torbę.
- Jakbyś wczoraj tak szybko z domu nie wybiegła, to byś wiedziała. - Powiedziałam z uśmiechem, nakładając jajecznicę na talerze. - Jesz z nami ?
- Nie, dzięki. Teraz to ja idę spać. Pogadamy potem.
Razem z Nathan'em usiedliśmy do stołu. Chłopak poruszył temat wspólnego zamieszkania. Ja wiem, że to strasznie szybko i znając życie, zanim do czegokolwiek dojdzie, to już pewnie nie będziemy razem. Ale fajnie jest sobie tak pomarzyć o zamieszkaniu z tą jedyną osobą. Dzielić każdą wspólną chwilę, to musi być niesamowite (...).
Po śniadaniu Nathy pomógł mi pozmywać. Gdy wszystko było już czyste, stwierdził, że bólem serca musi wracać do domu, by się przebrać i odświeżyć.
- To jak ? Widzimy się za dwie godziny ? - Przytulił mnie do siebie. Dobrze, że ten głupek jest taki wysoki i spokojnie można się w niego wtulić.
- Dwie godziny to strasznie długo bez Ciebie, ale jestem zmuszona to wytrzymać.
- Kocham Cię. - Wyszeptał mi do ucha, po czym namiętnie pocałował.
Po kilku minutach od jego wyjścia dostałam wiadomość o terści "Już tęsknie.. x". Czy on nie jest uroczy ?

Usiadłam na kanapie i postanowiłam, że zadzwonie do mamy.
- Cześć Sam, jak tam u Ciebie ? - Po kilku sygnałach moja rodzicielka odebrała telefon.
- Cześć mamo. U mnie w porządku a u Ciebie ?
- A też, właśnie jedziemy z tatą do sklepu.
- Wiesz... Chciałabym Ci o czymś powiedzieć...
- Zamieniam się w słuch.
- Spotykam się z Nathan'em.
- Naprawdę ? To świenie ! Zawsze byliście dobrymi przyjaciółmi. Wiedziałam, że to się kiedyś stanie.
- Serio ?
- Tak.
- Dobrze wiedzieć. - Zaśmiałam się. - Ale jest jeszcze jedna sprawa.
- Mów śmiało.
- Co byś zrobiła jakbym Ci powiedziała, że chcę wrócić do Londynu i zamieszkać z Nath'em ? - W słuchawce zapadła cisza, na szczęście nie na długo.
- Musiałabym to przemyśleć, ale na chwilę obecną nie widziałabym problemu. Nathan to dobry chłopak, ufam mu.
- Mówiłam już jak bardzo Cię kocham ?
- Tak, kochanie. Wiele razy. Ja Ciebie też kocham, ale muszę kończyć. Odezwę się później. Pa. - Rozłączyła się. Z jednej strony byłam zaskoczona jej reakcji, a z drugiej wiedziałam, że i tak mi pozwoli, bo jestem jej kochaną dziewczynką. Na pewno moja wyprowadzka będzie dla niej trudna, ale to w sumie jest trudne dla każdego rodzica, prawda ? Nikt nie lubi kiedy jego dziecko dorasta i chce opuścić "gniazdo"...

*** Godzina później ***

Było ciepło, nawet bardzo, więc postanowiłam, że nie będę siedzieć i grzać się w domu, tylko udam się na ogródek i trochę poopalam swoje ciało. Wzięłam koc, położyłam się na trawie, włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę z mojej playlisty. Zamknęłam oczy i napawałam się ciepłem promieni słonecznych, które przez delikatny wiatr, ogrzewały mi nogi, brzuch i twarz. Niestety nie trwało to długo, gdyż po chwili poczułam, że coś lub ktoś zasłonił mi słońce. Otworzyłam oczy i ujrzałam Em.
- Już się wyspałaś ? - Zapytałam, opierając się na łokciach.
- Jakoś nie mogłam zasnąć. Nie potrafie spać w dzień. - Usiadła koło mnie. - Opowiadaj.
- O czym ?
- O tym co Nathan robił u nas o dziewiątej rano !
- No wiesz... Nie chciałam zostać sama, więc po prostu go poprosiłam, by ze mną został.
- Ale wy.. - Zatrzymała się na chwiłę. - Wy jesteście razem ?
- Tak. Dziwnie tak spotykać się z najlepszym przyjacielem, ale kurde no, kocham go...
- Oooh, moja mała Sammy w końcu jest szczęśliwa.. - Przytuliła mnie do siebie.
- I to jak...
- Cieszę się, serio. Pasujecie do siebie.
- Dzięki. A właśnie. Wczoraj był tu Twój były...
- James ? - Zapytała zaskoczona.
- Tak, chyba on. Nie wiem, Nath otwierał drzwi..
- Co chciał ?
- Pogadać z Tobą. Trochę się wkurzył, jak zobaczył Nathan'a bez koszulki.
- Yyy.. Bez koszulki ? Czy wy ? MATKO !
- Nie, nie. Spokojnie. Do niczego nie doszło...
- Dlaczego ?
- Gdyby nie to, że ten cały James zadzwonił do drzwi to pewnie by coś było.. Wiesz... Ja byłam już w samej bieliźnie.
- I co dalej ?
- I gdy Nathy zszedł na dół, by zobaczyć kto się dobija o tak późnej porze, ja zasnęłam...
- O hahahah.... - Zaczęła się śmiać, tak że aż było mi głupio.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez chwile, gdy dostałam wiadomość od mojego chłopaka, że wyszedł już z domu. Ponieważ mieszkał niedaleko, musiałam szybko lecieć do łaznienki i się ogarnąć... Wrrr...

****************************

Ehh... Jakiś taki z dupy ten rozdział. Nic kompletnie się tu kupy nie trzyma. To przez to, że nie mam weny. Niestety dzisiaj mnie ona nie dopadła.. :(
CO SĄDZICIE ? :) x

Rozdział (mimo, że taki beznadziejny) poraz kolejny dedykuje MOJEJ NAJWPANIALSZEJ, KOCHANEJ I NIEZASTĄPIONEJ DOMINICE (www.gold-forever.blog.onet.pl) :) xxx
Wiesz, że Cię kocham, prawda ? <333
+ Dziękuję za to, że podsunęłaś mi pomysł.. xD

Mimo wszystko, mam nadzieję, że się podoba i zapraszam do komentowania :)
BUZIAKI xxxx


Uśmiech Nathan'a dla DOMINIKI


środa, 16 maja 2012

Rozdział 8

Po kolacji oboje byliśmy najedzeni. Przyznam, że kurczak po marokańsku w wykonaniu Nath'a to istne cudo. Nawet nie miałam pojęcia, że potrafi tak gotować.
Siedzieliśmy tak spoglądając sobie w oczy i od czasu do czasu się do siebie uśmiechając. Brunet trzymał mnie za rękę i delikatnie masował ją palcem. Takie chwile mogłyby trwać wiecznie, zdecydowanie.
- Wiesz, że kocham Twój uśmiech ? - Zapytałam, wpatrując się w śliczne oczy, w których było widać małe iskierki szczęścia.
- Kochasz mój uśmiech a mnie nie ? - Posmutniał.
- Wiesz... Nigdy tego nikomu nie mówiłam... - Speszyłam się. - Ale Kocham Cię. Kocham Cię jak nigdy nikogo. - Poczułam jak moje policzki pokrywają się rumieńcem.
- To była najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałem. Też Cię kocham. - Chłopak wstał od stołu, podszedł do mnie i pocałował w policzek. Wziął talerze i zaniósł do zlewu. Doszłam do wniosku, że pomogę mu przy zmywaniu. Mając przed sobą odkręconą wodę, naszła mnie ochota, by oblać nią Nathan'a. Oczywiście też musiał mi to zrobić. Po dosłownie bardzo którkiej chwili obydwoje staliśmy cali mokrzy. Wtedy chłopak podszedł do mnie od tyłu i zaczął całować mnie po szyi. Aż przeszły mnie przyjemne dreszcze po całym ciele. Odwróciłam się do niego, zarzuciłam ręce na jego ramionach i namiętnie pocałowałam. Nath przyciągnął mnie do siebie, pogłębiając się w coraz bardziej gorącym pocałunku. Wskoczyłam na niego tak, że trzymał mnie za nogi, dalej obejmując go za szyję. Brunet wyniósł mnie na rękach z kuchni i pokierował się w stronę mojej sypialni. Czułam jego przyśpieszone bicie serca. Gdy wszedł do pokoju, rzucił mnie na łóżko. Oparł się swoimi rękoma nade mną, nadal łapczywie całując. Chwile później nie miałam już na sobie koszulki, a zaraz potem spodni. Zostałam w samej bieliźnie, więc przyszła kolej na rozbieranie mojego chłopaka. Szybkim ruchem zdarłam z niego t-shirt. Zaczęłam rozpinać jego pasek od spodni i dobierać się do rozporka, gdy nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi...
- Kto to może być o tej porze ? - Zapytał Nath, zapinając pasek od spodni.
- Pójdziesz sprawdzić ?
- Jasne, ale czekaj tu na mnie. To dopiero początek. - Wyszedł, cwaniacko się uśmiechając.
Gdy zszedł na dół, usłyszałam jak otwierają się drzwi. Weszłam pod kołdrę i położyłam się wygodnie na łóżku. Byłam tak zmęczona, że nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam...

*************************

PRZEPRASZAM, że taki krótki, ale chciałam coś wstawić. Mam straszne urwanie głowy teraz. Na nic nie mam czasu. Porażka. Wszystko przez to, że koniec roku za miesiąc i muszę wszystko pozaliczać.
Więc, JAM WAM SIĘ PODOBA ? :D
Rozdział ponownie dedykuję Dominice, która jest moją największą motywacją do pisania tego opowiadania i zapraszam na jej bloga www.gold-forever.blog.onet.pl
Tak wgl, to miałam dodać ten rozdział jak będzie conajmniej 10 komentarzy, ale jak widać pewnie bym się nie doczekała...
Mam nadzieję, że się podoba i liczę na wasze opinie.
Buziaki xxxx


Jak może istnieć ktoś tak idealny ? ♥


niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 7

- Jakiś podtekst ? - Przypomniało mi się to wszystko, co działo się przed moim przyjazdem.
- Nie. Po prostu nie móbłbym Cię zostawić samej na całą noc... - Objął mnie stanowczo.
- Może poszukamy jakiegoś przesłuchania ?
- A nie możemy później się tym zająć ?
- No dobra, jak chcesz. A co teraz będziemy robić ?
- A na co masz ochotę ? - Popatrzył się na mnie cwaniacko.
- ZAKUPY ! - Krzyknęłam.
Było jeszcze jasno na dworze, więc postanowiliśmy, że udamy się do jakiegoś centrum handlowego. Wyszliśmy z domu i pokierowaliśmy się w stronę wyznaczonego miejsca. Szliśmy za rękę, cały czas rozmawiając i uśmiechając się do siebie.

Czasem zastanawiasz się, czy kiedykolwiek znajdziesz tę jedyną osobę. Tę jedyną, która zawsze będzie przy tobie i bezgranicznie będzie Cię kochać. Wiele ludzi w to wątpi. Przyznam, że ja też tak miałam. Do tej pory moje związki były krótkie i przelotne. Nic poważnego. Myślałam, że nigdy nie znajdę kogoś takiego, z kim będzie mi dane iść przez życie. Ale teraz, będąc z Nathan'em, wiem, że się myliłam. Może to tylko kolejna przelotna, młodzieńcza miłość ? Może kolejny przelotny związek, który skończy się szybciej, niż się zaczął ? Tego nie wiem, nikt nie wie.
Szliśmy tak ulicami Londynu, ciesząc się sobą. Gdy po siedemnastu latach, uświadamiasz sobie, że przez cały ten czas twoje serce należało tylko do jednej osoby, życie nabiera kolorowych barw. Mając kogoś, kto był z tobą od początku, wierzysz, że to wszystko, co wydaje się być tylko przelotnym romansem, może przerodzić się w miłość, której nikt i nic nie jest w stanie pojąć.

Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu. Oczywiście w pierwszej kolejności udaliśmy się do mojego ulubionego sklepu - Claire'sa.
- Myślisz, że te kolczyki będą mi pasować ? - Zapytałam mojego chłopaka, który oglądał jakieś wisiorki.
- Idealnie, kochanie. Musisz je kupić !
- No dobra. - Rozejrzałam się jeszcze, po czym podeszłam do kasy, by zapłacić za kolczyki.
Gdy już miałam zapłacić, Nathan wyjął z portfela pieniądze i wręczył kasjerce.
- Co Ty robisz ? - Zapytałam.
- Kupuje mojej dziewczynie prezent, nie mogę ?
- Ale przecież ja mogłam za to zapłacić.
- Nie marudź. To dla Ciebie. - Podał mi torebeczkę, w której był podarunek.
- Dziękuję, kochany jesteś. - Obdarowałam go delikatnym całusem w policzek.
Chodziliśmy po sklepach przez około półtorej godziny. Kupiłam sobie dwie koszulki, oraz spodenki; natomiast Nath kupił dla siebie bluzę.

*** Godzina później ****

Weszliśmy do domu. Odłożyłam torebki z zakupami w przedpokoju. Nathy postanowił zadzwonić do mamy i powiedzieć jej, że nie wraca do domu na noc. Bardzo się cieszyłam, że zostanie ze mną. Ze zmęczenia padłam na kanapę. Od tego chodzenia nóg nie czułam. Gdy brunet skończył rozmawiać przez telefon, usiadł obok mnie.
- Zmęczona ? - Zapytał lekko się uśmiechając.
- I to jak...
- To Ty może idź się wykąp, a ja coś przygotuję do jedzenia.
- Serio mówisz ?
- Jak najbardziej. Idź, zrelaksuj się, a ja się wszystkim zajmę.
- No dobra.. - Na odchodne dałam chłopakowi namętnego buziaka. Mówiłam już jak Nath fantastycznie całuje ?
Udałam się na górę, do łazienki. Napuściłam ciepłej wody, dodałam kilka pachnidełek, włączyłam telefon z ulubioną muzyką i weszłam do wanny. To jest o wiele lepsze niż szybki prysznic w ciągu dnia.
Po wyjściu z wanny czułam się jak nowo narodzona. Tak, zdecydowanie tego potrzebowałam. Ubrałam się w luźne, szare dresy i jasno-niebieską koszulkę z wielkim ciemno-niebieskim sercem na środku klatki piersiowej.
Otorzyłam drzwi i momentalnie uderzył we mnie piękny zapach, dobiegający z kuchni. Zeszłam po schodach i udałam się do kuchni. Ujrzałam Nathan'a, który właśnie nakładał posiłek.
- Co tak pięknie pachnie ? - Zapytałam, przytulając chłopaka od tyłu.
- Z tego, co czuję to Ty tu pięknie pachniesz. - Zaśmiał się, odwracając twarz w moją stronę. - Zapraszam do stołu.
- Oh dziękuję. - Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce przy stole. Czuję, że ten wieczór będzie bardzo wyjątkowy...

****************************

No i jest kolejny !

7 to podobno szczęśliwa liczba, więc chciałam zadedykować ten rozdział Dominice, która jest NAJMILSZĄ osobą jaką kiedykolwiek miałam okazję poznać i szczerze ją uwielbiam ! :)
W dodatku pisze tak wspaniałego bloga, śmiem twierdzić, że NAJLESZEGO, jakiego do tej pory czytałam i dlatego chciałam was gorąco na niego zaprosić www.gold-forever.blog.onet.pl

Tak mi się jakoś zebrało na przemyślenia w tym rozdziale :) hah
Podoba wam się ? Mam nadzieję, że mogę liczyć na wasze opinie w komentarzach.
+ Chcę was poinformować, że następny rozdział wstawię, jak będzie minimum 10 komentarzy :)
Buziaki xxx


Jaki on jest świetny ! Ideał ! ♥


środa, 9 maja 2012

Rozdział 6

*** Dwie Godziny Później ***

- Nie uważasz, że powinniśmy powiedzieć o nas Em ? - Zapytał Nathy, gdy doszliśmy pod dom Emily.
- Tak. Myślę, że tak. Wiesz opowiadałam jej dzisiaj co się ostatnio działo, więc powiedzenie jej tego jest tylko formalnością. - Powiedziałam otwierając drzwi. W środku nikogo nie było. Zadzwoniłam więc do przyjaciółki i spytałam się gdzie jeste. Blondynka odpowiedziała, że poszła na zakupy i będzie za około dwie godziny.
- Mamy dwie godziny dla siebie, co robimy ? - Zapytałam Nathan'a, szeroko się uśmiechając.
- Może obejrzymy jakiś film ?
- Dobry pomysł, nawet bardzo. Może być jakiś horror ?
- Czemu akurat horror ?
- A co, boisz się ?
- Nie, ja się nie boję horrorów. - Pokazał rząd swoich prostych zebów, poprawiając grzywkę ręką.
- Mhm.. Niech Ci będzie. Ty włącz film a ja pójdę zrobić popcorn. - Udałam się do kuchni by zrobić przekąskę. Po chwili, wszystko było już gotowe. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać "Paranormal Activity 3". Nathan obejmował mnie za każdym razem, gdy się bałam. Nareszcie czułam się przy kimś bezpiecznie.
- Wiesz na co mam ochotę ? - Wtrącił brunet.
- Na co ?
- Na twoje usta. - Zaśmiał się, po czym mnie pocałował. Takie jest oglądanie filmu z chłopakiem. Czasem zastanawiam się, czy to nie zwykły pretekst by się trochę ze sobą powygłupiać. Oczywiście nie obeszło się bez walki na popcorn. Najzabawniejszym momentem było jak Nathan próbował wrzucać sobie przekąske do ust, ale za każdym razem nie trafiał.
- Ale z Ciebie sierota. - Zaczęłam się z niego perfidnie śmiać.
- Dzięki. - Zrobił obrażoną minę, po czym odwrócił się w stronę telewizora.
- Foch ?
- Tak. - Powiedział, składając ręce w x.
- Jesteś taki słodki jak się obrażasz. - Patrzyłam się na niego z politowaniem. Od razu się uśmiechnął i rzucił mi kukurydzą w twarz. Wtedy rzuciłam się na niego i zaczęłam okładać go poduszką, którą miałam pod ręką. Niestety znał moje słabe punkty i zaczął się odgrywać, łaskocząc mnie. Momentalnie wylądowaliśmy na podłodze. Nawet nie chciałam myśleć, co Em by zrobiła wchodząc teraz do domu (...)
Cały film zleciał bardzo szybko, z czego pamiętaliśmy tylko początek. Takie "oglądanie" filmu jest całkiem zabawne. Gorzej ze sprzątaniem. Musiałam to wszystko ogarnąć do powortu przyjaciółki.
Piętnaście minut później wszystko było już czyste i Emily mogła spokojnie wrócić do domu.
- No dobra, ja idę do toalety. - Powiedział Nath, podnosząc się z kanapy i zmierzając ku łazience, wysłał mi buziaka.
Nagle usłyszałam dźwięk kluczy i ujrzałam Em, która najwidoczniej się gdzieś spieszyła.
- Hej, wybierasz się gdzieś ? - Zapytałam, nalewając do szklanki trochę soku.
- Tak, jadę na imprezę. Jedziesz ze mną ? - Odpowiedziała, wchodząc po schodach.
- Nie dzięki. Muszę Ci coś powiedzieć.
- Nie teraz, niunia. Spieszę się. Na pewno nie chcesz jechać ?
- Na pewno. Kiedy wrócisz ?
- Prawdopodobnie jutro przed południem.
- I teraz wpadłaś tylko na chwilę ?
- Tak, zabieram rzeczy i jadę. Zostaniesz sama ? Będę mieć wyrzuty sumienia.
- Spokojnie, nie będę sama.
- A no ok, to ja jakby co będę cały czas pod telefonem.
- Spoko, nie interesuje Cię to, że nie będę sama ?
- Ufam Ci, jutro mi opowiesz. Kocham Cię, pa. - Powiedziała zamykając za sobą drzwi. Była w domu niecałe 2 minuty. To było dziwne. Przebywając tu, zaczynam zauważać coraz więcej rzeczy, które się zmieniły.
Korzystając z wolnej chwili, postanowiłam, że skorzystam z komputera i wejdę na twittera.
Sprawdziłam mentionsy, zobaczyłam czy mam nowych followersów, przeczytałam trendy i dodałam wpis na moim timeline

" Dawno się tak nie czułam. Najcudowniejszy okres w moim życiu. Kocham xx"

- Zostawiam Cię na kilka minut, a Ty już siedzisz na necie ? - Zaśmiał się Nath, wychodząc z łazienki.
- Wiesz, że przed chwilą była tu Emily ?
- Tak ? Myślałem, że rozmawiasz przez telefon.
- Wpadła na chwile, po rzeczy i wybiegła z domu niczym armata.
- Czemu ?
- Na jakąś domówkę pojechała i chciała zabrać mnie ze sobą.
- Powiedziałaś jej o nas ?
- Chciałam, ale nawet mnie nie słuchała. Jutro jej powiem.
- Czyli dopiero jutro wraca ? - Złowieszczy uśmiech pojawił się na twarzy bruneta.
- Tak, do południa ma wrócić. Nie zostawisz mnie, prawda ?
- Oczywiście, kotku. Zostanę z Tobą calutką noc...

***********************

Witam kochani, oto kolejny rozdział ! :)
Tak jakoś dopadła mnie wena :)
Dziękuję za sporą liczbę komentarzy pod poprzednią notką (aż 7 <wow>)
Mam nadzieję, że się podoba.
Czekam z niecierpliwością na wasze opinie x
+ Rozdział pisany przy płycie "Up All Night", na którą dzisiaj naszła mnie ochota xD
Buziaki xxx


Doszłam do wniosku, że będę wstawiać gify z Nathan'em. ♥